Fanowska Fineasz i Ferb Wiki
Fanowska Fineasz i Ferb Wiki
Nie podano opisu zmian
Nie podano opisu zmian
Znacznik: rte-source
Linia 1: Linia 1:
 
 
{{Odcinek
 
{{Odcinek
  +
|twórca = [[User:Tysia123|Tysia123]]|tytuł serii = Fineasz i Ferb- Na obozie|poprzedni = [["Na obozie" 19.List|List]]|następny = [["Na obozie" 21.Nieprawdopodobne|Nieprawdopodobne]]}}Dwudziesty odcinek z serii "Fineasz i Ferb - Na obozie".
|twórca = }}Krótki opis odcinka.
 
 
==Bohaterowie==
 
==Bohaterowie==
  +
*[[Fineasz Flynn]]
*
 
  +
  +
*[[Ferb Fletcher]]
  +
  +
*[[Izabela Garcia-Shapiro]]
  +
  +
*[[Samanta Timens]]
  +
  +
*[[Serafina Timens]]
  +
  +
*[[Angela Weather]]
  +
 
==Fabuła==
 
==Fabuła==
   
Linia 10: Linia 20:
 
Większość drogi wiodła przez las. Szłam i myślałam o tym co mnie czeka. Mam tylko nadzieję, że Fineasz znalazł mój list…
 
Większość drogi wiodła przez las. Szłam i myślałam o tym co mnie czeka. Mam tylko nadzieję, że Fineasz znalazł mój list…
   
Nagle leśna ścieżka się skończyła. Zaczęła się polana a w oddali było słychać plusk wody, gdy przeszłam dalej odkryłam źródło owego dźwięku. Stałam nad wielką przepaścią, a w dole płynęła rzeka. Spojrzałam na mapę. Na niej przepaść była zaznaczona jako tylko rzeka. I wszystko wskazywało na to, że muszę ją przejść. Zaczęłam szukać miejsca w którym mogłabym się przedostać na drugą stronę. Nagle za plecami usłyszałam szmer. Uskoczyłam w tył i jednocześnie odwróciłam się do źródła dźwięku. Z krzaków wyskoczył mały zając. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym zrobiłam jeszcze jeden krok do tyłu by go nie wystraszyć. Poczułam, że ni mam na czym oprzeć stopy, i że tracę równowagę. Przechyliłam się w przepaść. Spadłam, na szczęście udało mi się w porę złapać krawędzi jedną ręką. Od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed niedawna, kiedy to spadłam w przepaść. Ten moment był o tyle komfortowy, że krańce nie przysuwały się ku sobie. Jednak ja nadal wisiałam. Nie udało mi się podciągnąć, byłam zbyt słaba. Poczułam, że już dłużej nie wytrzymam. Puściłam się. Lecz zamiast poczuć, że spadam, tak jak wtedy, poczułam nagłe pociągnięcie i zoriętowałam się, że ktoś mnie trzyma. Spojrzałam w górę
+
Nagle leśna ścieżka się skończyła. Zaczęła się polana a w oddali było słychać plusk wody, gdy przeszłam dalej odkryłam źródło owego dźwięku. Stałam nad wielką przepaścią, a w dole płynęła rzeka. Spojrzałam na mapę. Na niej przepaść była zaznaczona jako tylko rzeka. I wszystko wskazywało na to, że muszę ją przejść. Zaczęłam szukać miejsca w którym mogłabym się przedostać na drugą stronę. Nagle za plecami usłyszałam szmer. Uskoczyłam w tył i jednocześnie odwróciłam się do źródła dźwięku. Z krzaków wyskoczył mały zając. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym zrobiłam jeszcze jeden krok do tyłu by go nie wystraszyć. Poczułam, że ni mam na czym oprzeć stopy, i że tracę równowagę. Przechyliłam się w przepaść. Spadłam, na szczęście udało mi się w porę złapać krawędzi jedną ręką. Od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed niedawna, kiedy to spadłam w przepaść. Ten moment był o tyle komfortowy, że krańce nie przysuwały się ku sobie. Jednak ja nadal wisiałam. Nie udało mi się podciągnąć, byłam zbyt słaba. Poczułam, że już dłużej nie wytrzymam. Puściłam się. Lecz zamiast poczuć, że spadam, tak jak wtedy, poczułam nagłe pociągnięcie i zorientowałam się, że ktoś mnie trzyma. Spojrzałam w górę.
   
-Fineasz…- wyszeptałam cicho gdy go zobaczyłam
+
-Fineasz…- wyszeptałam cicho gdy go zobaczyłam.
   
-nie uważasz, że dość już spadania jak na jeden obóz?- powiedział wciągając mnie
+
-Nie uważasz, że dość już spadania jak na jeden obóz?- powiedział wciągając mnie.
   
-co ty tu robisz?- powiedziałam gdy już mnie wciągnął
+
-Co ty tu robisz?- powiedziałam gdy już mnie wciągnął.
   
-myślę, że przyszedłem cię uratować przed spadnięciem przepaść- zaśmiał się- przecież wiesz, że nie mógłbym siedzieć w obozie ze świadomością, że ty tu się narażasz, i widać, że miałam rację
+
-Myślę, że przyszedłem cię uratować przed spadnięciem przepaść- zaśmiał się- przecież wiesz, że nie mógłbym siedzieć w obozie ze świadomością, że ty tu się narażasz, i widać, że miałam rację.
   
-no, tak, dziękuję- spojrzałam na przepaść- musimy znaleźć przejście- wskazałam urwisko. Wstałam i podeszłam do krawędzi która od drugiej oddalona była o jakieś 3-4 metry, po chwili dołączył do mnie Fineasz
+
-No, tak, dziękuję- spojrzałam na przepaść- musimy znaleźć przejście- wskazałam urwisko. Wstałam i podeszłam do krawędzi która od drugiej oddalona była o jakieś 3-4 metry, po chwili dołączył do mnie Fineasz.
   
-myślisz, że uda nam się to przeskoczyć?- spytałam
+
-Myślisz, że uda nam się to przeskoczyć?- spytałam.
   
-jeśli się dostatecznie rozpędzimy, dobrze wybijemy, i co najważniejsze uwierzymy w siebie… uda nam się- powiedział z przekonaniem
+
-Jeśli się dostatecznie rozpędzimy, dobrze wybijemy, i co najważniejsze uwierzymy w siebie… uda nam się- powiedział z przekonaniem.
   
-zatem przeskoczmy o- powiedziałam i oddaliłam się na odpowiednią odległość. Fineasz skakał pierwszy. Przeskoczył. Czas na mnie. Wierz w siebie, wierz w siebie- powtarzałam w duchu.
+
-Zatem przeskoczmy o- powiedziałam i oddaliłam się na odpowiednią odległość. Fineasz skakał pierwszy. Przeskoczył. Czas na mnie. Wierz w siebie, wierz w siebie- powtarzałam w duchu.
   
   
   
Przeskoczyłam. Znowu znaleźliśmy się w lesie. I powiem, że dość długo szliśmy przez ten las, słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem a mi nadal podążaliśmy leśnymi ścieżkami. Nagle doszliśmy do wielkiej pionowej góry
+
Przeskoczyłam. Znowu znaleźliśmy się w lesie. I powiem, że dość długo szliśmy przez ten las, słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem a mi nadal podążaliśmy leśnymi ścieżkami. Nagle doszliśmy do wielkiej pionowej góry.
   
- i co teraz? Nie wdrapiemy się na nią- zwątpiłam
+
-I co teraz? Nie wdrapiemy się na nią- zwątpiłam.
   
-a mi się wydaje, ze tu nie chodzi o wdrapywanie- powiedział Fineasz i podszedł do skały. Zaczął ją badać dotykiem- tu musi być jakiś przycisk- powiedział nie przerywając zajęcia. Zrozumiałam o co mu chodzi i także zaczęłam badać czy przypadkiem nie ma gdzieś jakiegoś przycisku. Gdy nasze zajecie po dłuższym czasie nie przynosiło efektu zmęczona usiadłam na pobliskim kamieniu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu skala się otwarła!
+
-A mi się wydaje, ze tu nie chodzi o wdrapywanie- powiedział Fineasz i podszedł do skały. Zaczął ją badać dotykiem- tu musi być jakiś przycisk- powiedział nie przerywając zajęcia. Zrozumiałam o co mu chodzi i także zaczęłam badać czy przypadkiem nie ma gdzieś jakiegoś przycisku. Gdy nasze zajecie po dłuższym czasie nie przynosiło efektu zmęczona usiadłam na pobliskim kamieniu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu skala się otwarła!
   
-mogłam to zrobić od razu- powiedziałam radośnie
+
-Mogłam to zrobić od razu- powiedziałam radośnie.
   
-mogłaś- Fineasz również się uśmiechnął. Weszliśmy do ciemnej jaskini
+
-Mogłaś- Fineasz również się uśmiechnął. Weszliśmy do ciemnej jaskini.
   
   
Linia 48: Linia 58:
 
Właśnie przygotowywaliśmy piwnice do nocnego ataku. Całe szczęście, że udało mi się uprosić pana Teodora, musieliśmy z Serafina mu powiedzieć , że Fineasz, Izabela Samanta i Angela poszli po kilku znajomych i, ze tak dla zabawy mają nas w nocy zaatakować. To nie było dość przekonywujące ale na szczęście podziałało. Przydzielił nam piwnicę pod sala gimnastyczną. Pomieszczenie było puste wiec nie mieliśmy wiele do posprzątania. Na całe szczęście w piwnicy były mocne drzwi, ja je dodatkowo wzmocniłem dziesięcioma zamkami i jestem prawie pewny, ze potwory nie staranują ich.
 
Właśnie przygotowywaliśmy piwnice do nocnego ataku. Całe szczęście, że udało mi się uprosić pana Teodora, musieliśmy z Serafina mu powiedzieć , że Fineasz, Izabela Samanta i Angela poszli po kilku znajomych i, ze tak dla zabawy mają nas w nocy zaatakować. To nie było dość przekonywujące ale na szczęście podziałało. Przydzielił nam piwnicę pod sala gimnastyczną. Pomieszczenie było puste wiec nie mieliśmy wiele do posprzątania. Na całe szczęście w piwnicy były mocne drzwi, ja je dodatkowo wzmocniłem dziesięcioma zamkami i jestem prawie pewny, ze potwory nie staranują ich.
   
- a co jeśli otworzą te drzwi?- podeszła do mnie Serafina
+
-A co jeśli otworzą te drzwi?- podeszła do mnie Serafina.
   
-wtedy użyjemy tego- wskazałem skrzynkę z moimi prowizorycznymi pistoletami- w razie czego mam przygotowane coś jeszcze, tak na czarna godzinę…
+
-Wtedy użyjemy tego- wskazałem skrzynkę z moimi prowizorycznymi pistoletami- w razie czego mam przygotowane coś jeszcze, tak na czarna godzinę…
   
-ta noc to będzie czarna godzina…- powiedziała i odeszła. Wszystko już było gotowe, karimaty, śpiwory, pożywienie i broń… Teraz trzeba tylko czekać
+
-Ta noc to będzie czarna godzina…- powiedziała i odeszła. Wszystko już było gotowe, karimaty, śpiwory, pożywienie i broń… Teraz trzeba tylko czekać.
   
   
Linia 64: Linia 74:
 
-Fineasz, boje się, że nie zdążymy…
 
-Fineasz, boje się, że nie zdążymy…
   
-Ja też… ten tunel ciągnie się w nieskończoność!- powiedział zirytowany. Najwyraźniej też bardzo się tym przejmował. Właśnie w tym momencie doszliśmy so skrzyżowania czterech dróg
+
-Ja też… ten tunel ciągnie się w nieskończoność!- powiedział zirytowany. Najwyraźniej też bardzo się tym przejmował. Właśnie w tym momencie doszliśmy do skrzyżowania czterech dróg.
   
-którą wybrać…
+
-Którą wybrać…
   
-chodźmy tą- wskazał środkową z prawej. Ruszyliśmy. Tunel zakręcał w kilku miejscach w prawo i wzbijał się w górę w pewnym momencie podłoga na której staliśmy się zapadła i znowu znaleźliśmy się przy skrzyżowaniu, zdenerwowani z zmarnowania czasu poszliśmy drugim środkowym korytarzem. Spojrzałam na zegarek
+
-Chodźmy tą- wskazał środkową z prawej. Ruszyliśmy. Tunel zakręcał w kilku miejscach w prawo i wzbijał się w górę w pewnym momencie podłoga na której staliśmy się zapadła i znowu znaleźliśmy się przy skrzyżowaniu, zdenerwowani z zmarnowania czasu poszliśmy drugim środkowym korytarzem. Spojrzałam na zegarek.
   
-o nie, mam nadzieję, że to ten korytarz bo zaraz wybije północ!- zmartwiłam się, zaczęliśmy biec. Ale nasza podróż przez ten korytarz zakończyła się tak jak wcześniejsza. –Biegniemy prawą- zwołał Fineasz. Po chwili mój zegarek zapikał. Wybiła północ a mu nadal nie dotarliśmy do celu!
+
-O nie, mam nadzieję, że to ten korytarz bo zaraz wybije północ!- zmartwiłam się, zaczęliśmy biec. Ale nasza podróż przez ten korytarz zakończyła się tak jak wcześniejsza. –Biegniemy prawą- zwołał Fineasz. Po chwili mój zegarek zapikał. Wybiła północ a mu nadal nie dotarliśmy do celu!
   
-mam nadzieję, że wszyscy są bezpieczni…- powiedziałam lekko przerażona
+
-Mam nadzieję, że wszyscy są bezpieczni…- powiedziałam lekko przerażona.
   
-ja też mam tylko nadzieję… ale znając Ferba… pewnie się gdzieś skryli…
+
-Ja też mam tylko nadzieję… ale znając Ferba… pewnie się gdzieś skryli…
   
Biegliśmy korytarzem ile sił w nogach. Dobiegliśmy do ogromnej komnaty
+
Biegliśmy korytarzem ile sił w nogach. Dobiegliśmy do ogromnej komnaty.
   
- to chyba tu- szepnęłam z nowa nadzieją. Podeszliśmy bliższej, doszliśmy do wielkiej przepaści której nie było widać końca. Po drugiej stronie było widać podwyższenie na którym stał jak się domyśliłam „Kamień snów”
+
-To chyba tu- szepnęłam z nowa nadzieją. Podeszliśmy bliższej, doszliśmy do wielkiej przepaści której nie było widać końca. Po drugiej stronie było widać podwyższenie na którym stał jak się domyśliłam „Kamień snów”.
   
-to chyba ten kamień- wskazałam w jego kierunku
+
-To chyba ten kamień- wskazałam w jego kierunku.
   
-tylko jak się tam dostać…- zastanawiał się Fineasz. Rozejrzałam się po podłodze niedaleko była narysowana mała strzałeczka w stronę przepaści
+
-Tylko jak się tam dostać…- zastanawiał się Fineasz. Rozejrzałam się po podłodze niedaleko była narysowana mała strzałeczka w stronę przepaści.
   
-spójrz- powiedziałam podchodząc o niej
+
-Spójrz- powiedziałam podchodząc o niej.
   
-dziwne- powiedział Fineasz gdy to zobaczył- pamiętasz coś z tamtej książki co mogłoby być wskazówką?
+
-Dziwne- powiedział Fineasz gdy to zobaczył- pamiętasz coś z tamtej książki co mogłoby być wskazówką?
   
-nie przypominam sobie… pisało tam jedynie, że kamień zdobędzie człowiek, który wierzy w to, że przejdzie przez przepaść… myślałam, że chodziło o tamtą z której o mało co nie spadłam…
+
-Nie przypominam sobie… pisało tam jedynie, że kamień zdobędzie człowiek, który wierzy w to, że przejdzie przez przepaść… Myślałam, że chodziło o tamtą z której o mało co nie spadłam…
   
- wydaje mi się, ze potrzebna nam będzie nauka z naszego okrążenia świata
+
-Wydaje mi się, ze potrzebna nam będzie nauka z naszego okrążenia świata.
   
-nauka?
+
-Nauka?
   
-musimy uwierzyć, że nam się uda- powiedział stawiając w miejscu strzałki i robiąc krok w przepaść
+
-Musimy uwierzyć, że nam się uda- powiedział stawiając w miejscu strzałki i robiąc krok w przepaść.
   
-Fineasz! Nie!- krzyknęłam lecz ku mojemu zdziwieniu mój ukochany nie spadł w dół tylko unosił się w powietrzu
+
-Fineasz! Nie!- krzyknęłam lecz ku mojemu zdziwieniu mój ukochany nie spadł w dół tylko unosił się w powietrzu.
   
-tak jak myślałem, niewidzialna kładka, możesz iść za mną- powiedział spoglądając na mnie po czym ruszył na drugą stronę. Zrobiłam tak jak polecił i już po chwili byliśmy na drugiej stronie. Podeszłam ostrożnie do kamienia podniosłam go, na szczęście żadna pułapka nie uruchomiła. Trzymając kamień w rękach zamknęłam oczy i powiedziałam w myślach: Pragnę by z tego świata zniknęła cała magia. Otworzyłam oczy. Kamień zaświecił błękitnym, coraz mocniejszym światłem.
+
-Tak jak myślałem, niewidzialna kładka, możesz iść za mną- powiedział spoglądając na mnie po czym ruszył na drugą stronę. Zrobiłam tak jak polecił i już po chwili byliśmy na drugiej stronie. Podeszłam ostrożnie do kamienia podniosłam go, na szczęście żadna pułapka nie uruchomiła. Trzymając kamień w rękach zamknęłam oczy i powiedziałam w myślach: Pragnę by z tego świata zniknęła cała magia. Otworzyłam oczy. Kamień zaświecił błękitnym, coraz mocniejszym światłem...
   
   
Linia 112: Linia 122:
 
Izabela
 
Izabela
   
Kamień świecił się coraz bardziej nagle z sufitu zaczęły spadać małe odłamki skał spojrzałam pytająco na Fineasza
+
Kamień świecił się coraz bardziej nagle z sufitu zaczęły spadać małe odłamki skał spojrzałam pytająco na Fineasza.
   
-te sklepienie chyba podtrzymuje magia!- wykrzyczał, ja szybko odstawiłam kamień na miejsce
+
-Te sklepienie chyba podtrzymuje magia!- wykrzyczał, ja szybko odstawiłam kamień na miejsce.
   
-musimy uciekać!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę niewidzialnej kładki, Fineasz był za mną. Ostrożnie przez nią przeszliśmy i popędziliśmy tunelem wszystko wokół nas się waliło. Dobiegliśmy do skrzyżowania i ruszyliśmy pędem korytarzem prowadzącym do wyjścia gdy dotarliśmy do jego końca zatrzymaliśmy się, co prawda wyjście było otwarte ale przez całą jego szerokość ciągnęła się błyszcząca łuna.
+
-Musimy uciekać!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę niewidzialnej kładki, Fineasz był za mną. Ostrożnie przez nią przeszliśmy i popędziliśmy tunelem wszystko wokół nas się waliło. Dobiegliśmy do skrzyżowania i ruszyliśmy pędem korytarzem prowadzącym do wyjścia gdy dotarliśmy do jego końca zatrzymaliśmy się, co prawda wyjście było otwarte ale przez całą jego szerokość ciągnęła się błyszcząca łuna.
   
-nie mamy czasu!- krzyknął Fineasz a z sufitu oderwał się wielki kawał skały. Nie mogłam się ruszyć nie wiedzieć czemu cały czas się w niego wpatrywałam. Ostatnią rzeczą którą poczułam było błyskawiczne pociągnięcie i ból upadku potem była już tylko pustka i ogarniający spokój...
+
-Nie mamy czasu!- krzyknął Fineasz a z sufitu oderwał się wielki kawał skały. Nie mogłam się ruszyć nie wiedzieć czemu cały czas się w niego wpatrywałam. Ostatnią rzeczą którą poczułam było błyskawiczne pociągnięcie i ból upadku potem była już tylko pustka i ogarniający spokój...
   
   
Linia 126: Linia 136:
 
Ferb
 
Ferb
   
Ataki na drzwi ustały. Czyżby Izabeli się udało? Odczekałem jeszcze dziesięć minut po czym podszedłem do drzwi, zamki były w fatalnym stanie, jestem pewien, że gdyby tamto potrwało jeszcze dłużej to potwory przedarły by się do nas. Otwarłem drzwi, na korytarzu nie było żywej duszy
+
Ataki na drzwi ustały. Czyżby Izabeli się udało? Odczekałem jeszcze dziesięć minut po czym podszedłem do drzwi, zamki były w fatalnym stanie, jestem pewien, że gdyby tamto potrwało jeszcze dłużej to potwory przedarły by się do nas. Otwarłem drzwi, na korytarzu nie było żywej duszy.
   
-poddali się!- krzyknąłem tryumfująco i wszyscy wybiegli z szerokimi uśmiechami do namiotów. Ja także ruszyłem do swojego namiotu, tradycyjnie odprowadzając Serafinę.
+
-Poddali się!- krzyknąłem tryumfująco i wszyscy wybiegli z szerokimi uśmiechami do namiotów. Ja także ruszyłem do swojego namiotu, tradycyjnie odprowadzając Serafinę.
   
Gdy wszedłem do środka usłyszałem znajomy głos
+
Gdy wszedłem do środka usłyszałem znajomy głos.
   
- o Ferb, jesteś- Samanta była już w namiocie
+
-O Ferb, jesteś- Samanta była już w namiocie.
   
-wiesz może co się dzisiaj działo, bo mi się chyba film urwał- powiedziała niepewnie, a ja się uspokoiłem
+
-Wiesz może co się dzisiaj działo, bo mi się chyba film urwał- powiedziała niepewnie, a ja się uspokoiłem
   
-dzisiaj…- zastanawiałem się co powiedzieć – nic wyjątkowego… Bawiliśmy się tak, że wasza drużyna atakowała naszą, i prawdopodobnie dostałaś w głowę…
+
-Dzisiaj…- zastanawiałem się co powiedzieć – nic wyjątkowego… Bawiliśmy się tak, że wasza drużyna atakowała naszą, i prawdopodobnie dostałaś w głowę…
   
-to całkiem możliwe, bo głowa mnie boli strasznie- powiedziała chwyciła się za głowę- a gdzie właściwie jest Fineasz?
+
-To całkiem możliwe, bo głowa mnie boli strasznie- powiedziała chwyciła się za głowę- a gdzie właściwie jest Fineasz?
   
 
No właśnie Iza i Fineasz przecież oni jeszcze nie wrócili co ja mam jej powiedzieć…
 
No właśnie Iza i Fineasz przecież oni jeszcze nie wrócili co ja mam jej powiedzieć…
Linia 144: Linia 154:
 
-Fineasz… Izabela gdzieś wyszła… poszedł jej szukać…
 
-Fineasz… Izabela gdzieś wyszła… poszedł jej szukać…
   
- Jak mogła wyjść z złamaną kostką?- spytała zdziwiona. Miałem nadzieję, że oto nie spyta, może ją ta głowa boli ale jednak potrafi myśleć logicznie…
+
-Jak mogła wyjść z złamaną kostką?- spytała zdziwiona. Miałem nadzieję, że oto nie spyta, może ją ta głowa boli ale jednak potrafi myśleć logicznie…
   
-właśnie nie wiemy jak mogła wyjść dlatego Fineasz poszedł jej szukać…
+
-Właśnie nie wiemy jak mogła wyjść dlatego Fineasz poszedł jej szukać…
   
-no, to mam nadzieję, że ją znajdzie…- powiedziała i już na szczęście nie zadawała więcej pytań, zgasiliśmy światło i poszliśmy spać. Cały czas rozmyślałem nad tym jak mam jutro wytłumaczyć nieobecność Izabeli i Fineasza…
+
-No, to mam nadzieję, że ją znajdzie…- powiedziała i już na szczęście nie zadawała więcej pytań, zgasiliśmy światło i poszliśmy spać. Cały czas rozmyślałem nad tym jak mam jutro wytłumaczyć nieobecność Izabeli i Fineasza…
   
 
{{Chronologia
 
{{Chronologia

Wersja z 16:23, 14 sty 2016

Dwudziesty odcinek z serii "Fineasz i Ferb - Na obozie".

Bohaterowie

Fabuła

Izabela

Większość drogi wiodła przez las. Szłam i myślałam o tym co mnie czeka. Mam tylko nadzieję, że Fineasz znalazł mój list…

Nagle leśna ścieżka się skończyła. Zaczęła się polana a w oddali było słychać plusk wody, gdy przeszłam dalej odkryłam źródło owego dźwięku. Stałam nad wielką przepaścią, a w dole płynęła rzeka. Spojrzałam na mapę. Na niej przepaść była zaznaczona jako tylko rzeka. I wszystko wskazywało na to, że muszę ją przejść. Zaczęłam szukać miejsca w którym mogłabym się przedostać na drugą stronę. Nagle za plecami usłyszałam szmer. Uskoczyłam w tył i jednocześnie odwróciłam się do źródła dźwięku. Z krzaków wyskoczył mały zając. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym zrobiłam jeszcze jeden krok do tyłu by go nie wystraszyć. Poczułam, że ni mam na czym oprzeć stopy, i że tracę równowagę. Przechyliłam się w przepaść. Spadłam, na szczęście udało mi się w porę złapać krawędzi jedną ręką. Od razu przypomniała mi się sytuacja sprzed niedawna, kiedy to spadłam w przepaść. Ten moment był o tyle komfortowy, że krańce nie przysuwały się ku sobie. Jednak ja nadal wisiałam. Nie udało mi się podciągnąć, byłam zbyt słaba. Poczułam, że już dłużej nie wytrzymam. Puściłam się. Lecz zamiast poczuć, że spadam, tak jak wtedy, poczułam nagłe pociągnięcie i zorientowałam się, że ktoś mnie trzyma. Spojrzałam w górę.

-Fineasz…- wyszeptałam cicho gdy go zobaczyłam.

-Nie uważasz, że dość już spadania jak na jeden obóz?- powiedział wciągając mnie.

-Co ty tu robisz?- powiedziałam gdy już mnie wciągnął.

-Myślę, że przyszedłem cię uratować przed spadnięciem przepaść- zaśmiał się- przecież wiesz, że nie mógłbym siedzieć w obozie ze świadomością, że ty tu się narażasz, i widać, że miałam rację.

-No, tak, dziękuję- spojrzałam na przepaść- musimy znaleźć przejście- wskazałam urwisko. Wstałam i podeszłam do krawędzi która od drugiej oddalona była o jakieś 3-4 metry, po chwili dołączył do mnie Fineasz.

-Myślisz, że uda nam się to przeskoczyć?- spytałam.

-Jeśli się dostatecznie rozpędzimy, dobrze wybijemy, i co najważniejsze uwierzymy w siebie… uda nam się- powiedział z przekonaniem.

-Zatem przeskoczmy o- powiedziałam i oddaliłam się na odpowiednią odległość. Fineasz skakał pierwszy. Przeskoczył. Czas na mnie. Wierz w siebie, wierz w siebie- powtarzałam w duchu.


Przeskoczyłam. Znowu znaleźliśmy się w lesie. I powiem, że dość długo szliśmy przez ten las, słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem a mi nadal podążaliśmy leśnymi ścieżkami. Nagle doszliśmy do wielkiej pionowej góry.

-I co teraz? Nie wdrapiemy się na nią- zwątpiłam.

-A mi się wydaje, ze tu nie chodzi o wdrapywanie- powiedział Fineasz i podszedł do skały. Zaczął ją badać dotykiem- tu musi być jakiś przycisk- powiedział nie przerywając zajęcia. Zrozumiałam o co mu chodzi i także zaczęłam badać czy przypadkiem nie ma gdzieś jakiegoś przycisku. Gdy nasze zajecie po dłuższym czasie nie przynosiło efektu zmęczona usiadłam na pobliskim kamieniu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu skala się otwarła!

-Mogłam to zrobić od razu- powiedziałam radośnie.

-Mogłaś- Fineasz również się uśmiechnął. Weszliśmy do ciemnej jaskini.



Ferb

Właśnie przygotowywaliśmy piwnice do nocnego ataku. Całe szczęście, że udało mi się uprosić pana Teodora, musieliśmy z Serafina mu powiedzieć , że Fineasz, Izabela Samanta i Angela poszli po kilku znajomych i, ze tak dla zabawy mają nas w nocy zaatakować. To nie było dość przekonywujące ale na szczęście podziałało. Przydzielił nam piwnicę pod sala gimnastyczną. Pomieszczenie było puste wiec nie mieliśmy wiele do posprzątania. Na całe szczęście w piwnicy były mocne drzwi, ja je dodatkowo wzmocniłem dziesięcioma zamkami i jestem prawie pewny, ze potwory nie staranują ich.

-A co jeśli otworzą te drzwi?- podeszła do mnie Serafina.

-Wtedy użyjemy tego- wskazałem skrzynkę z moimi prowizorycznymi pistoletami- w razie czego mam przygotowane coś jeszcze, tak na czarna godzinę…

-Ta noc to będzie czarna godzina…- powiedziała i odeszła. Wszystko już było gotowe, karimaty, śpiwory, pożywienie i broń… Teraz trzeba tylko czekać.



Izabela

Weszliśmy do środka wnętrze było piękne, wyrzeźbione w kamieniu, nosiło różne wzory roślinne. Tunel ciągnął się daleko. Szliśmy nim dość długo, zbliżała się godzina 11.00 a ja zaczynałam się coraz bardziej obawiać, że nie zdążymy

-Fineasz, boje się, że nie zdążymy…

-Ja też… ten tunel ciągnie się w nieskończoność!- powiedział zirytowany. Najwyraźniej też bardzo się tym przejmował. Właśnie w tym momencie doszliśmy do skrzyżowania czterech dróg.

-Którą wybrać…

-Chodźmy tą- wskazał środkową z prawej. Ruszyliśmy. Tunel zakręcał w kilku miejscach w prawo i wzbijał się w górę w pewnym momencie podłoga na której staliśmy się zapadła i znowu znaleźliśmy się przy skrzyżowaniu, zdenerwowani z zmarnowania czasu poszliśmy drugim środkowym korytarzem. Spojrzałam na zegarek.

-O nie, mam nadzieję, że to ten korytarz bo zaraz wybije północ!- zmartwiłam się, zaczęliśmy biec. Ale nasza podróż przez ten korytarz zakończyła się tak jak wcześniejsza. –Biegniemy prawą- zwołał Fineasz. Po chwili mój zegarek zapikał. Wybiła północ a mu nadal nie dotarliśmy do celu!

-Mam nadzieję, że wszyscy są bezpieczni…- powiedziałam lekko przerażona.

-Ja też mam tylko nadzieję… ale znając Ferba… pewnie się gdzieś skryli…

Biegliśmy korytarzem ile sił w nogach. Dobiegliśmy do ogromnej komnaty.

-To chyba tu- szepnęłam z nowa nadzieją. Podeszliśmy bliższej, doszliśmy do wielkiej przepaści której nie było widać końca. Po drugiej stronie było widać podwyższenie na którym stał jak się domyśliłam „Kamień snów”.

-To chyba ten kamień- wskazałam w jego kierunku.

-Tylko jak się tam dostać…- zastanawiał się Fineasz. Rozejrzałam się po podłodze niedaleko była narysowana mała strzałeczka w stronę przepaści.

-Spójrz- powiedziałam podchodząc o niej.

-Dziwne- powiedział Fineasz gdy to zobaczył- pamiętasz coś z tamtej książki co mogłoby być wskazówką?

-Nie przypominam sobie… pisało tam jedynie, że kamień zdobędzie człowiek, który wierzy w to, że przejdzie przez przepaść… Myślałam, że chodziło o tamtą z której o mało co nie spadłam…

-Wydaje mi się, ze potrzebna nam będzie nauka z naszego okrążenia świata.

-Nauka?

-Musimy uwierzyć, że nam się uda- powiedział stawiając w miejscu strzałki i robiąc krok w przepaść.

-Fineasz! Nie!- krzyknęłam lecz ku mojemu zdziwieniu mój ukochany nie spadł w dół tylko unosił się w powietrzu.

-Tak jak myślałem, niewidzialna kładka, możesz iść za mną- powiedział spoglądając na mnie po czym ruszył na drugą stronę. Zrobiłam tak jak polecił i już po chwili byliśmy na drugiej stronie. Podeszłam ostrożnie do kamienia podniosłam go, na szczęście żadna pułapka nie uruchomiła. Trzymając kamień w rękach zamknęłam oczy i powiedziałam w myślach: Pragnę by z tego świata zniknęła cała magia. Otworzyłam oczy. Kamień zaświecił błękitnym, coraz mocniejszym światłem...


Ferb

Potwory już od prawie godziny próbują wedrzeć się do naszego schronienia, obawiam się, że jeszcze trochę i zamki nie wytrzymają. Mam nadzieję, że Izabela z Fineaszem znalazła już tamten kamień bo nie jestem pewien na jak długo starczy nam amunicji jeśli potwory przełamią drzwi…



Izabela

Kamień świecił się coraz bardziej nagle z sufitu zaczęły spadać małe odłamki skał spojrzałam pytająco na Fineasza.

-Te sklepienie chyba podtrzymuje magia!- wykrzyczał, ja szybko odstawiłam kamień na miejsce.

-Musimy uciekać!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę niewidzialnej kładki, Fineasz był za mną. Ostrożnie przez nią przeszliśmy i popędziliśmy tunelem wszystko wokół nas się waliło. Dobiegliśmy do skrzyżowania i ruszyliśmy pędem korytarzem prowadzącym do wyjścia gdy dotarliśmy do jego końca zatrzymaliśmy się, co prawda wyjście było otwarte ale przez całą jego szerokość ciągnęła się błyszcząca łuna.

-Nie mamy czasu!- krzyknął Fineasz a z sufitu oderwał się wielki kawał skały. Nie mogłam się ruszyć nie wiedzieć czemu cały czas się w niego wpatrywałam. Ostatnią rzeczą którą poczułam było błyskawiczne pociągnięcie i ból upadku potem była już tylko pustka i ogarniający spokój...



Ferb

Ataki na drzwi ustały. Czyżby Izabeli się udało? Odczekałem jeszcze dziesięć minut po czym podszedłem do drzwi, zamki były w fatalnym stanie, jestem pewien, że gdyby tamto potrwało jeszcze dłużej to potwory przedarły by się do nas. Otwarłem drzwi, na korytarzu nie było żywej duszy.

-Poddali się!- krzyknąłem tryumfująco i wszyscy wybiegli z szerokimi uśmiechami do namiotów. Ja także ruszyłem do swojego namiotu, tradycyjnie odprowadzając Serafinę.

Gdy wszedłem do środka usłyszałem znajomy głos.

-O Ferb, jesteś- Samanta była już w namiocie.

-Wiesz może co się dzisiaj działo, bo mi się chyba film urwał- powiedziała niepewnie, a ja się uspokoiłem

-Dzisiaj…- zastanawiałem się co powiedzieć – nic wyjątkowego… Bawiliśmy się tak, że wasza drużyna atakowała naszą, i prawdopodobnie dostałaś w głowę…

-To całkiem możliwe, bo głowa mnie boli strasznie- powiedziała chwyciła się za głowę- a gdzie właściwie jest Fineasz?

No właśnie Iza i Fineasz przecież oni jeszcze nie wrócili co ja mam jej powiedzieć…

-Fineasz… Izabela gdzieś wyszła… poszedł jej szukać…

-Jak mogła wyjść z złamaną kostką?- spytała zdziwiona. Miałem nadzieję, że oto nie spyta, może ją ta głowa boli ale jednak potrafi myśleć logicznie…

-Właśnie nie wiemy jak mogła wyjść dlatego Fineasz poszedł jej szukać…

-No, to mam nadzieję, że ją znajdzie…- powiedziała i już na szczęście nie zadawała więcej pytań, zgasiliśmy światło i poszliśmy spać. Cały czas rozmyślałem nad tym jak mam jutro wytłumaczyć nieobecność Izabeli i Fineasza…

Szablon:Chronologia