Fanowska Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fanowska Fineasz i Ferb Wiki

To pierwszy odcinek drugiego sezonu. Minęło już trochę czasu po aferze z lustrami. Nagle Judy odwiedza jej stara znajoma.

Bohaterowie

Stara znajoma

Właśnie przeglądałam się w lustrze. Zero Nikczemnej Judy, ale siniak pod okiem został. Trudno było wytłumaczyć cioci Elizabeth, co się stało, ale powiedziałam jej, że wpadłam na drzwi. Pamiętając to, co działo się tego dnia, w którym po raz pierwszy pojawiła się Nikczemna Judy musiała mi uwierzyć. Postanowiła o nic więcej nie pytać i dała mi maść do smarowania siniaków. Super, wszystkie zeszły oprócz tego jednego! Trudno, ludzie na mnie dziwnie patrzą na ulicach i takie tam, ale można się przyzwyczaić. Był ranek, a ja właśnie się przebierałam. Postanowiłam założyć moją nową granatową koszulkę w poziome ciemno różowe pasy. Było mi w niej do twarzy. Dobrze, reszta stroju była taka jak zawsze.

Gdy byłam już gotowa wyszłam z pokoju. Cioci nie było, pojechała załatwiać jakieś sprawy w centrum, chyba u jakiegoś Doktora Duszendyca, czy jakoś tak. Zaczęłam schodzić po schodach nucąc sobie piosenkę "Wilkołactwo" i chciałam otworzyć drzwi, ale one otworzyły się z hukiem bez mojej pomocy. Za nimi stała...O nie!

-M-M-M-M-Mary?- wyjąkałam. Mary popatrzyła na mnie ze złością.

-Tęskniłaś?- zapytała.

-J-ja...  Czemu ty tu... I... Że co? Czemu przyjechałaś?!- krzyknęłam.

-Wiedziałam, że ci się to nie spodoba! Zapominasz o swojej nemezis? Wiem, jesteś zbyt ograniczona, aby znać to słowo, dlatego nie wyjaśnię ci, co ono znaczy- powiedziała ze złośliwym uśmiechem. Coś mnie nagle zakłuło w klatce pierwsiowej.

-Po co tu przyjeżdżasz i rujnujesz mi poranek?!

-To proste. Przestałaś pisać, przestałaś robić cokolwiek- powiedziała Mary.

-Zaraz...Jesteś zazdrosna! Hahaha! Zazdrosna Mary!- zawołałam ze śmiechem. Mary naprawdę się wkurzyła, bo, gdy skakałam wokół niej podstawiła mi nogę, przez co poleciałam twarzą na ziemię.

-Ok, przesadziłam...Ale ciebie przepraszać nie będę- powiedziałam otrzepując się z kurzu i pyłu.

-Nie jestem zazdrosna! Zapamiętaj sobie, pijawko, nigdy nie jestem zazdrosna!- wrzasnęła Mary i podeszła do mnie. Zauważyłam, że urosła przez ten czas, była ode mnie minimalnie niższa. Ona zauważała, że się jej przyglądam i uśmiechnęła się.

-O, zauważyłaś. Już nie będziesz mnie przewyższać wzrostem, zresztą to była jedyna rzecz, w której mnie przewyższałaś. Idę teraz do mojego pokoju, zatrzymałam się w hotelu na tym osiedlu, całkiem niezłe miejsce. A, jeszcze coś. Później chętnie poznam "twoich przyjaciół"- powiedziała Mary z ironią w głosie. Przeraziłam się. Jeśli mają poznać Mary równie dobrze może na mój dom spaść jakaś bomba, czy coś. Muszę temu zapobiec!

Zła Mary

-Mary, czekaj! Nie możesz tam iść! Na te wszystkie wredne rzeczy, które sobie robiłyśmy, nie...możesz...tam...wejść!- krzyczałam trzymając się jednej z nóg Mary.

-Odczep... się wariatko!- krzyknęła Mary wyrywając się z mojego uścisku. Szybko pobiegła w stronę ogródka Fineasza i Ferba, a ja za nią. Wskoczyłyśmy tam równocześnie. Rozejrzałam się. Pod drzewem siedzieli tylko Buford, Baljeet i Izabela.

-Em...Cześć?- powiedziałam z uśmiechem zakrywając usta Mary.

-Judy, kto to jest?- zapytał Baljeet.

-Fineasza i Ferba nie ma?- powiedziałam ignorując pytanie Baljeeta.

-Nie. Wyszli na film "Wynalazcy władający nad światem". To seans, na który mogą iść tylko chłopcy, dlatego z nimi nie poszłam- wyjaśniła Izabela nieufnie spoglądając na moją nemezis.

-Fajnie! Izabela, Baljeet, wy idziecie ze mną do domu Fineasza i Ferba, Buford, ty zostaniesz tutaj z Mary!- zawołałam na jednym wdechu i popchnęłam Izę i Baljeeta do salonu.

-Kto to jest Judy?- zapytała Izabela.

-Mary, moja wrogociółka, wspominałam wam o niej. Trzeba uprzedzić Fineasza i Ferba, nie mogą jej tak nagle zobaczyć. Jest o nich zazdrosna. Trzeba coś wymyślić- powiedziałam.

-Zaraz, to jest ta Mary?! Przecież mówiłaś, że jest okropna!- krzyknęła Izabela.

-Nie tyle okropna, co raczej w połowie zła. Nie w całości, bo potrafi czasem pomagać i dawać dobre rady, ale trzeba uważać, bo nie wiadomo, co zrobi z Fineaszem i Ferbem.

-Mam pomysł! Baljeet, ty pobiegniesz do Fineasza i Ferba i ich uprzedzisz o sytuacji!- zawołała Izabela.

-Ja?! Czemu nie ty albo Judy?

-Bo jesteśmy dziewczynami, a na tamten seans mogą wchodzić tylko chłopcy- wyjaśniła Izabela.

-Ale...Och, no dobrze. Pójdę tam.

-Dzielny Baljeet- powiedziałam i razem z resztą wyszłam z domu. W ogródku zobaczyłam Buforda ze śliwą pod okiem.

-Ej, no na pewno masz coś oprócz złośliwości pod tym swetrem- powiedział łapiąc się za oko.

-Mam! Jest tam czarny biustonosz marki "Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz to skręcę ci kark"!- krzyknęła Mary. Patrzyliśmy na tą scenę ze zdziwieniem.

-A wy na co się gapicie?! Chcecie skończyć tak jak ten przeciętny łobuz?

-Nie jestem przeciętnym łobuzem

-Yhm, a ja jestem królową Wielkiej Brytanii. Obudź się frajerze! Nic nie osiągnąłeś! Jesteś słaby! Jesteś beksą! A teraz wybaczcie, ale idę komuś przywalić- powiedziała Mary i zaczęła iść w stronę furtki. Nie mogłam na to pozwolić, dlatego wymyśliłam szybki plan.

-Stój!- zawołałam i rzuciłam w jej stronę ukrywaną w kieszeni pomarańczową kulkę. Mary odwróciła się i złapała ją, jednak kula wybuchła i zamieniła się w liny. One związały Mary tak mocno, że nie mogła się ruszyć. Podeszłam do niej ze złośliwym uśmiechem. Nawet taka chwila nie może zepsuć naszej rywalizacji.

-Wygodnie Mary?- zapytałam słodkim głosem.

-Jak stąd wyjdę, to cię dorwę, ty su...- nie zdążyła dokończyć, ponieważ zatkałam jej usta gąbką rzuconą przez Izabelę.

-Mary, tu są dzieci! Musisz uważać na to, jak się wyrażasz, wiesz?- powiedziałam.

-Mhddndmmddihmhm...- odpowiedziała Mary. Wtedy podeszłam do niej bliżej i szepnęłam jej do ucha.

-Posłuchaj. Nie mieszaj ich do tego. Fineasz i Ferb do dwunastoletnie dzieci, ale zobaczysz, że nie dasz rady zrobić im nic złego. Po prostu mają dar, dzięki któremu prawie nikt nie ma siły ich skrzywdzić. Nawet, jak byłam na nich wściekła, to jednak ich nie pobiłam.

-Mjdfijfjfmhhmhm!- krzyknęła Mary. Nagle usłyszałam skrzypienie. Zobaczyłam wchodzącą do ogrodu Fretkę.

-Co się tutaj dzieje?! Mamo! Mamo! Izabela, Judy i Buford związali jakąś dziewczynę!- krzyknęła Fretka i pobiegła do domu.

-Iza, biegnij za nią!- rozkazałam.

-Dobra- powiedziała Izabela i pobiegła za Fretką. Przez chwilę było zupełnie cicho, ale nagle z domu wyleciał talerz.

-Co do...- zaczął Buford, ale dostał kubkiem w głowę. Szybko zasłoniłam się rękami, aby mnie nie spotkało coś podobnego. Nagle zauważyłam, że w stronę Mary leci talerz. Nie miałam czasu, by jej pomóc. Byłam pewna, że dostanie mocno w głowę, ale nie usłyszałam dźwięku tłuczonych talerzy. Spojrzałam w tamtą stronę. Buford stał obok Mary i z uśmiechem trzymał w ręce talerz. Mary tylko przewróciła oczami. Wtem wszystko ucichło, a Izabela i Fretka wyszły spokojnie z domu. Wyglądały, jakby nic się nie wydarzyło.

-E...Wszystko w porządku?- zapytałam.

-Oczywiście. Czemu miało by nie być?- zapytała Izabela.

-Jak ty ją...no wiesz... jak ci się udało ją przekonać?- zapytałam patrząc na kawałki pobitych talerzy.

-Och, to tajemnica Ogników. Tylko dla wtajemniczonych- stwierdziła Iza.

-Ok...Niech będzie...- powiedziałam, bo raczej wolę nie zagłębiać się w metody Ogników.

-To ja...Pójdę się czegoś napić- powiedziałam i poszłam do domu. Czułam się jakoś niezręcznie stojąc w ogrodzie pełnym kawałków talerzy, szkła, ze związaną Mary, Bufordem z podbitym okiem, Izabeli stosującej jakieś metody i Fretki, która w każdej chwili może zadzwonić do swojej mamy. Nalałam sobie wody i pijąc ją usłyszałam jakiś hałas. Szybko wybiegłam z domu i zobaczyłam Fineasza rozwiązującego Mary.

-Stój!!!- krzyknęłam, ale nie zdążyłam go powstrzymać. Mary została uwolniona.

-Ech, dzięki...To ty jesteś ten Fineasz?- zapytała Mary.

-Tak. Jestem Fineasz, a to mój brat Ferb- odpowiedział Fineasz pokazując ręką na Ferba.

-Fineasz! Ferb! Macie przechlapane! Dzwonię po mamę!- krzyknęła Fretka i wyciągnęła telefon. Mary podeszła do niej, wyrwała jej telefon i uśmiechnęła się złośliwie.

-Ej! Oddawaj!

-Dzisiaj do nikogo nie zadzwonisz, nie wezwiesz swojej mamusi i nie przyłapiesz Fineasza i tego drugiego. Jasne?- powiedziała Mary.

-Mowy nie ma!- krzyknęła Fretka próbując jej wyrwać telefon.

-Jak chcesz. Twój telefon wyląduje w ściekach-powiedziała Mary. Fretka popatrzyła na mnie błagalnie.

-Fretka, ona to zrobi- powiedziałam z uśmiechem. Dobrze było widzieć Mary w akcji.

-Ok, ok! Nie zadzwonię dzisiaj do mamy! Oddaj mi telefon!

-Dobra. I tak mi na nim nie zależy. Widziałam o wiele lepsze, poza tym, różowy to nie mój kolor- powiedziała Mary i rzuciła telefon na trawę.

-Może chcesz z nami coś zbudować?- zapytał Fineasz.

-Nie. Wracam do domu- powiedziała Mary i wyszła bez pożegnania.

-Em...Ja chyba też na razie pójdę... Do zobaczenia jutro!- zawołałam i wyszłam.

(Wieczorem w moim pokoju)


Byłam już gotowa do spania. Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. To była ciocia Elizabeth.

-O, cześć ciociu. Co niesiesz?- zapytałam.

-Przyszła do ciebie paczka, Judytsu.

-Nie mów... Och, nieważne. Dzięki- powiedziałam i wyprowadziłam ciocię z pokoju. Szybko wróciłam do łóżka i otworzyłam tajemniczą paczkę. W środku znalazłam liścik: "Nie wiem, jak taki dzieciak jak ty mógł bez nich wytrzymać. Mary". W paczce były... Wielki młot i Zabójca!

-Mój misiu, misiu, misiu, misiu, misiu...- powiedziałam przytulając Zabójcę. Tęskniłam za moimi zabawkami. Może to jednak dobrze, że Mary przyjechała...

Advertisement