Historia opowiada o wizycie Fineasza u dentysty.
Bohaterowie[]
- Fineasz Flynn
- Izabela Garcia-Shapiro
- doktor Frog
- pani Basia
- nastoletni chłopak
Fabuła[]
Fineasz od kilku minut stał w recepcji przed gabinetem stomatologicznym wpatrując się w olbrzymie, białe drzwi.
- Dziękuję Izabelo, że ze mną przyszłaś - odezwał się do stojącej obok czarnowłosej dziewczyny, gapiąc się na tabliczkę z napisem "DOKTOR FROG" wiszącą na drzwiach.
- Nie ma sprawy! - odparła radośnie Izabela i uśmiechnęła się szeroko.
- To bardzo wiele dla mnie znaczy...
- Nie ma o czym mówić Fineasz, naprawdę.
W tym samym momencie drzwi gabinetu otworzyły się i wybiegł z niego nastoletni chłopak, trzymając się za twarz. Potrącił Fineasza i Izabelę, i wybiegł z recepcji. Izabela obejrzała się za nim zaskoczona.
- Flynn Fineasz! - dobiegł ją za pleców głos asystentki doktora Froga.
Izabela obróciła się i zwróciła do przyjaciela.
- No Fineasz, teraz twoja kolej... Fineasz? - zapytała zdając sobie sprawę, że stojący przed chwilą tuż obok niej chłopak zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach.
- Flynn Fineasz! - powtórzyła asystentka i spojrzała na stojącą na przeciw niej Izabelę. - Fineasz Flynn? - zwróciła się do niej tępo.
- Nie Izabela Garcia-Shapiro - odparła czarnowłosa.
- Gdzie Fineasz Flynn?
Izabela wzruszyła rękami.
Po kwadransie poszukiwań Izabeli udało się znaleźć Fineaszaza kanapą w poczekalni. Chłopak kulił się za sofą i trząsł ze strachu. Kiedy Izabela zapytała go dlaczego tu siedzi odparł, że nie chce zginąć. Dziewczyna spojrzawszy na niego groźnie, wyciągnęła zza kanapy i pociągnęła ku asystentce stomatologa.
Fineaszza wszelką cenę usiłował oswobodzić się z uścisku przyjaciółki, przez cały czas paplając od rzeczy.
- ...jeśli nie wrócę moje narzędzia przekaż Ferbowi! - oznajmił czerwonowłosy, gdy asystentka pociągnęła go w głąb gabinetu.
Fineasz stał na środku pomieszczenia i rozglądał dookoła. Po chwili podszedł do niego kilkudziesięcioletni mężczyzna.
- O Fineasz jak miło mi cię widzieć, znowu! - zawołał doktor Frog uśmiechając się promiennie.
Chodź uśmiechał się szeroko w jego oczach czaiło się coś w rodzaju... przerażenia.
Mimo, że nazywał się Frog bardziej przypominał kozła. Miał ciemno brązowe, krótko przycięte włosy, sterczące sztywno do góry, krótką, czarną, kozią bródkę i brązowe oczy. Odstające uszy wyglądały trochę jak rogi, a na nosie miał małe okrągłe okularki.
- Dawnośmy się nie widzieli co? - zagadał do chłopca po przyjacielsku.
Fineasz nie był w stanie odpowiedzieć. Mimo, że od poprzedniego spotkania minęło pół roku, chłopak nadal miał w pamięci ostatnią wizytę kontrolną, która nie zaliczała się do najprzyjemniejszych. Doktor Frog również musiał ją pamiętać bo w pogotowi miał już mopa, wiadro i gaśnicę.
- Usiądź sobie spokojnie, a pani Basia cię przygotuje. Ja w tym czasie zajmę się środkami bezpieczeństwa - oznajmił Frog.
Fineasz usiadł na fotelu, a pani Basia założyła mu śliniaczek i ssawkę, a także wyrównała fotel. W tym czasie doktor Frog upewnił się, że okno jest zamknięte, zabrał z otoczenia Fineasza wszystkie ostre narzędzia i sprawdził stan gaśnicy. Następnie umył ręce, ubrał rękawiczki i założył na oczy gogle narciarskie. Podszedł do Fineasza i przeszedł do kontroli.
- Spokojnie Fineaszu nie musisz się niczego bać... To tylko rutynowa kontrola... A teraz przestań się trząść bo nic nie widzę - powiedział uspokajająco. - O przepraszam to ja się trzęsę...
Doktor wziął głęboki oddech, powstrzymał drżenie rąk i przystąpił do kontroli. Przyglądał się chwile stanowi uzębienia chłopca.
- Bardzo dobrze - powiedział po chwili. - Widzę, że wszystko jest w pooooo...
- CO?! COS NE TAK!? - zapytał chłopaka z otwartą buzią sepleniąc.
- Widzę tu mały ubytek... Będzie trzeba założyć plombę... Przyda się małe borowanko...
Doktor chwycił stojące obok wiertło i przymierzył się do "małego borowanka" bardzo niemałym wiertłem.
- Pani Basiu trzymamy! - krzyknął Frog do asystentki, gdy Fineasz zaczął się wyrywać na widok zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Pani Basia podbiegła natychmiast i chwyciła Fineaszaza ramię. Czerwonowłosy zaczął niebezpiecznie wierzgać nogami, usiłując wyrwać się z uścisku szponiastych dłoni młodej, lecz bardzo postawnej pielęgniareczki.
Walka trwała. Fineasz walczył dzielnie i w końcu osiągnął swój cel. Nogą wytracił wiertło z rąk doktora Froga, zdzieli z liścia pani Basi i strącając przy okazji tace z strzykawkami, wyleciał z gabinetu. Dał się słyszeć jedynie trzask zamykanych drzwi i paniczne krzyki doktora Froga, którego zaatakowało jego własne wiertło.
Izabela siedziała w poczekalni czytając magazyn młodzieżowy. Nagle poczuła na twarzy powiew powietrza. Zdziwiło ją to bo drzwi były zamknięte. Dziewczyna spojrzała ponad magazyn i dostrzegła jak drzwi do męskiej toalety zamykają się. Po chwili z gabinetu doktora Froga, wybiegł doktor Frog i pani Basia.
- Gdzie on jest? - zwrócił się do Izabeli.
Czarnowłosa pokazała na drzwi męskiej toalety. Frog pobiegł w tamtym kierunku. Po chwili wrócił niosąc w ramionach Fineasza kulącego się ze strachu.
Mężczyzna zaniósł chłopca do gabinetu, chwilę później Fineasz jednak znów zdołał uciec.
- Za nim! - krzyknął Frog i ruszył w szaleńczą pogoń za czerwonowłosym.
Fineasz podbiegł do Izabeli i uczepił się jej ramienia.
- Izabelo nie pozwól im mnie zabrać! Oni chcą mnie borować! - krzyknął chłopak i wtulił się w przyjaciółką.
Frog podbiegł do niego i chwycił go w pasie.
- Idziemy Flynn!
- Nie! - odkrzyknął czerwonowłosy wzmacniając uścisk.
W końcu doktorowi udało się oderwać Fineasza od Izabeli.
- Nie! - krzyczał chłopak. - Nie! Izabelo nie pozwól na to! Ja nie chcę tam iść sam!
- Panie doktorze czy mogła bym iść razem z Fineaszem? - zapytała Izabela usiłując przekrzyczeć drącego się przyjaciela.
- Jeśli to sprawi, że pan Flynn przestanie uciekać, oczywiście - odparł Frog.
Izabela zwróciła się do Fineasza.
- Fineasz jeśli pójdę z tobą to będziesz siedział grzecznie na fotelu?
Chłopiec natychmiast pokiwał głową.
Fineasz siedział na krześle stomatologicznym, był już gotów do zabiegu. Pani Basia przytrzymywała go gdyby przyszło mu do głowy złamać obietnicę i jednak znów uciec.
- Spokojnie Fineaszu, wszystko będzie dobrze - uspokoiła go Izabela.
Dziewczyna siedziała obok na krześle i dotrzymywała mu towarzystwa. Chłopiec zerknął na przyjaciółkę i chwycił ją z dłoń. Dziewczyna zarumieniła się po uszy.
- Nigdzie nie idź - powiedział chłopak.
- No to zaczynamy! - wykrzyknął doktor Frog i zbliżył się z wiertłem do Fineasza.
Czerwonowłosy wzmocnił uścisk na dłoni Izabeli...
Po pół godzinie było już po wszystkim. Fineaszz szerokim uśmiechem zeskoczył z fotela.
- I co nie było tak źle? - zapytała Izabela rozmasowując zdrętwiałą dłoń.
- Nie - odparł radośnie Fineasz. - W ogóle nie bolało - oznajmił.
- Cieszę się - oznajmił doktor Frog rozmasowując podbite oko, o które Fineasz mimowolnie, jednak zahaczył łokciem. - To jak widzimy się za pół roku? - zapytał doktor Frog z nadzieją w głosie, że jednak się nie zobaczą.
- Oczywiście! - odparł czerwonowłosy na co doktor Frog i pani Basia jęknęli z zawodem.
- Do widzenia! - zawołały dzieci i opuściły gabinet.
Doktor stał chwile gapiąc się na zamknięte drzwi.
- To jak wołać następnego? - zapytała po chwili pani Basia, ona również odniosła obrażenia na polu bitwy.
- Za chwileczkę pani Basiu, najpierw proszę sprawdzić oferty pracy dla dentystów, najlepiej w Danii... Ja w tym czasie zrobię sobie okład z lodu i spróbuje dojść do siebie...