Fanowska Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fanowska Fineasz i Ferb Wiki

Ustalono już, kto weźmie udział w programie. Zawodnicy docierają na kopię wyspy, na której rozgrywały się trzy sezony Totalnej Porażki. Pierwszym zadaniem będzie gra w piłkę nożną.

Bohaterowie

Piłka nożna

-Zamorduję cię!!! - wrzeszczała Izabela przytrzymywana przez Fineasza i Milly - Jak śmiesz tu w ogóle być?! Dostanie ci się, Johnny!!!

-Izabelo, uspokój się- powiedziała Milly.

-Ja mam się uspokoić?! Przez niego Holly nie dotarła na pokład!!!

-I tak by nie zdążyła- wtrąciła się Kathrene. Iza popatrzyła na nią ze złością.

-Nie wtrącaj się!

-Już się boję...

-Po co tu przyjechałaś?! I tak cię nikt nie lubi!!!

-Ferb, Baljeet, Buford...

-Znowu ten sam argument?! Jesteś żałosna!

-Mogłam pozwolić, byś wpadła pod koła roweru. Albo jeszcze lepiej - póścić cię, kiedy się paliłaś. Ale pomyślałam, że może okażesz mi chociaż trochę wdzięczności. Jednak nie potrafisz- stwierdziła Kathrene i poszła w stronę Buforda. Całą scenę obserwowała Mary.

-Trzeba na nią uważać - pomyślała - nie mogę nikogo lekceważyć, jeśli mam wygrać. Zwłaszcza tej pesymistki.

Kathrene zauważyła spojrzenie Mary, jednak starała się nie zwracać na to uwagi.

-Ta Mary jest podejrzana. Muszę szybko się czegoś o niej dowiedzieć, aby później ją wyeliminować. Już raz wygrałam program, mogę to zrobić po raz drugi - pomyślała. Z tyłu autobusu Fineasz i Milly siłowali się z Izabelą.

-Izabelo! Izabelo! Uspokój się! Nic im się nie stało!- zawołał Fineasz.

-Skąd o tym wiesz?!

-Przecież bym cię nie okłamał- stwierdził i spojrzał jej w oczy. Ona zrobiła się trochę spokojniejsza, jednak dla bezpieczeństwa była dalej przytrzymywana przez Milly. Judy spojrzała w ich stronę. Poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Starała się nie zwracać na siebie uwagi, jednak to było silniejsze od niej. W jej oczach pojawiła się rządza mordu, jednak po chwili zmieniła się w smutek.

-Miłość to głupota! Zawsze atakuje z zaskoczenia, zwłaszcza, jeśli jej nie chcesz- pomyślała. Nagle między nią a Adyson i Mishti wepchnęła się Sophie.

-Cześć Judy Woody! O, a to kto?- zapytała pokazując palcem Mishti.

-Jestem Mishti- powiedziała wskazywana.

-Mishti? Czekaj...Mam! Mishti Bishti - powiedziała Sophie i pobiegła w stronę Fretki i Stefy. Mishti popatrzyła za nią, po czym spytała:

-Czemu ona jest taka hiperaktywna?

-Fajne słowo. A tak naprawdę...Myślę, że przedawkowała słodycze- stwierdziła Adyson i popatrzyła przez okno. Nie widziała nic oprócz fioletowo różowego tunelu. Nagle przed jej oczami pojawił się brązowy domek. Dziewczyna przetarła oczy ze zdumienia.

-Em...Dziewczyny? Myślę, że jesteśmy na miejscu - powiedziała. Wszyscy zawodnicy spojrzeli na obóz. Na środku placu stał wysoki głośnik. Katie zmartwiła się, że będą ich codziennie budzić przy pomocy tego urządzenia. Najbardziej okazałym budynkiem była stołówka. Mimo, że wyglądała na trochę zniszczoną, to jednak robiła wrażenie. Po dwóch przeciwnych stronach obozu stały domki. Dwa z lewej strony i dwa z prawej. Kathrene wyglądała na oburzoną.

-Chwila! To wszystko wygląda o wiele lepiej, niż gdy byliśmy tu ostatnio.

-Zrobiliśmy mały remont i oddzieliliśmy od siebie domki chłopców i dziewczyn- stwierdził Fineasz.

-To niesprawiedliwe...

-Dobra! Zawodnicy, zbierzcie się na placu! Większość z was zna Totalną Porażkę, więc nie trzeba wam o niej opowiadać. Zaraz przydzielę was do drużyn- zawołał Fineasz. Wszyscy posłuchali prowadzacego i ustawili się w rządku na placu. Większość zawodników stała w małych grupkach. Johnny oddalił się od wszystkich. Fineasz i Ferb wyszli z autobusu. Ten pierwszy trzymał w dłoni jakieś małe, żółte urządzenie.

-Witajcie! Ten oto przenośny komputer wylosuje, w jakiej znajdziecie się drużynie. Wyczytani mają stanąć obok Ferba. Zaczynamy- powiedział i nacisną czerwony przycisk. Spojrzał na ekran.

Bajleet - wyczytał. Serce Mishti zaczęło szybciej bić.

-Może będę w tej samej drużynie, co Baljeet - pomyślała.

-Sophie.

-Jej! Drużyna Ferba!

-To nie drużyna Ferba - powiedziała Vanessa.

-I co z tego? Dla mnie to będzie drużyna Ferba. Więc...Na czy skończyłam? A! No tak! Jej! Drużyna Ferba!- zawołała Sophie, a Vanessa tylko przewróciła oczami.

Izabela- powiedział Fineasz. Dziewczyna spojrzała na pozostałych zawodników i miała nadzieję, że do jej drużyny trafi ktoś silny i wytrzymały. Miała tylko nadzieję, że to nie będzie Kathrene.

-Buford.

-Życzenie spełnione- pomyślała z uśmiechem na ustach Izabela.

-Milly i Greta.

Dziewczyny podbiegły do Izabeli. Cieszyły się, że będą w tej samej drużynie.

Coltrane.

-Stefa i Monty!

Mary!- gdy Fineasz wypowiedział jej imię, na twarzy Buforda pojawił się uśmiech. Mary spojrzała na niego i zdenerwowała się. Nie lubi, gdy Buford reaguje tak na jej towarzystwo.

Ginger i Mishti patrzyły na Baljeeta. Nie był świadomy przejęcia, jakie malowało sie na ich twarzach.

-No dalej!- pomyślała Ginger.

-Proszę, proszę, proszę, proszę...-powtarzała Mishti. Fineasz spojrzał na monitor.

-Ostatnia osoba to...

-Szybciej.

-Nie przerywaj mi Buford, muszę się skupić.

-"Nie przerywaj mi Buford, muszę się skupić!"

-Nieważne. Ostatnim zawodnikiem jest...Ginger!

Początkowo do Mishti nie dotarło to, co się właśnie stało. Wszystko, co było wokół niej stało się niepotrzebne i bezsensowne. Widziała tylko Ginger biegnącą w stronę Baljeeta, ich splecione ręce i uśmiechy, którymi się wzajemnie obdarowywali. Wyglądała tak żałośnie, że Katie szybko do niej podbiegła i przyłożyła swoją dłoń do jej czoła.

-Em, Mishti? Czy wszystko w porządku?- zapytała, patrząc na koleżankę z drużyny.

-Co?...A! Ta, wszystko w porządku...- powiedziała zrezygnowana Mishti. Nie zwracała uwagi na zmartwioną Katie. Wiedziała, że to trochę samolubne z jej strony, ale uważała, że jej potrzeby są teraz ważniejsze.

-Udostępnimy wam pokój zwierzeń, abyście mogli mówić widzom o tym, co naprawdę myślicie.

-Pokój zwierzeń?- dopytywała się Mishti.

(Pokój zwierzeń)

-To niesprawiedliwe, że Baljeet woli tą...tą...skośnooką zamiast mnie!- zawołała Mishti- Dobra. Ochłonęłam. Ale to i tak jest niesprawiedliwe. Tylko, że...Powiedziałam Judy, że już mi nie zależy na Baljeetcie (chyba źle napisałam) i nie chcę, żeby wyszło na to, że ją okłamałam. Kurcze, co robić?

(Poza pokojem zwierzeń)

Mishti na siłę się uśmiechnęła i podeszła do Katie. Ta odsunęła się od niej i pomyślała, że Mishti wygląda przerażająco.

-Aaaa, Mishti? Czy mogłabyś...czy ja wiem, odsunąć się trochę? Wyglądasz przerażająco- powiedziała powoli się wycofując.

-Przerażająco - zdziwiła się Mishti i przestała się uśmiechać - wybacz.

-Dobra, nic się nie stało.

-Na pewno?

-Taa.

-Zawodnicy, pójdźcie się rozpakować. Później spotkamy się na tym placu - powiedział Fineasz.

-Emm...Gdzie są nasze bagaże? - zapytała Stefa.

-Już są w domkach - odpowiedział Ferb.

-Ok. To do zobaczeniz później, Fretka! - zawołała Stefa i poszła razem ze swoją drużyną do domków.

-Pa Stefa! - powiedziała Fretka i ruszyła w stronę swojego domku. Wszyscy poszli za nią. Na końcu grupy spacerowała Kathrene i uważnie przyglądała się wszystkim zawodnikom.

(Pokój zwierzeń)

-Opracowuję plan działania. Aby utrzymać się na pozycji lidera w drużynie trzeba mieć strategię i być na wszystko przygotowanym - stwierdziła Kathrene - Wstępne plany co do mojej drużyny już mam. Judy, Adyson i Mishti są przyjaciółkami, więc trzeba je jak najszybciej rozdzielić. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale przyniesie to dla mnie naprawdę pozytywne skutki. Vanessy nie ruszam. Wiem, że jej nie można ufać, dlatego jest na mojej liście "do wywalenia". Johnny jest zakochany w Vanessie, dlatego można go sobie okręcić wokół palca. Katie jest dzieciakiem, który jest dla wszystkich miły. Nie ma prawie nikogo ze swojego Zastępu Ogników, dlatego musi znaleźć sprzymierzeńców. Fretka i Jeremiasz to zakochana para, która będzie się całować. Irving to najsłabsza osoba w drużynie, więc jego każdy będzie chciał wywalić, natomiast Django...On się nadaje do sojuszu, jednak najpierw muszę zobaczyć, jak radzi sobie w wyzwaniach. Skoro przedstawiłam swój plan, to powiedzcie, czy ja mogę przegrać?

(Domek dziewczyn z drużyny Przebiegłych Myszy)

-Ja biorę te na górze! - zawołała Judy i wskoczyła na górne łóżko stojące na przeciwko drzwi - Adyson, chcesz spać na dole?

-Jasne, Jud - powiedziała Adyson i zajęła dolne łóżko. Mishti była trochę zła, że Judy nie zaproponowała jej spania na dolnym łóżku, tylko Adyson. Westchnęła i podeszła do Katie.

-Chcesz spać ze mną na piętrowym łóżku?

-Dobra - zgodziła się Katie i zajęła górne łóżko. Vanessa podeszła do Fretki i zapytała, czy ta chce z nią spać, a rudowłosa dziewczyna zgodziła się. Kathrene zajęła dolne łóżko niedaleko drzwi i wyjęła z torby notes. Zaczęła w nim coś zapisywać, jednak żadna z dziewczyn nie chciała wiedzieć, co dokładnie robi ich koleżanka z drużyny.

(Domek dziewczyn z drużyny Morderczych Królików)

Izabela nie była zadowolona z nazwy jej drużyny. Co to ma być?! Mordercze Króliki?! Wolała już być znowu w drużynie niebieskiej, zielonej czy jakiej tam.

-Cóż, przynajmniej Ginger, Milly i Greta są ze mną w drużynie - pomyślała Iza. Milly i Greta dogadały się, że będą razem spać (na łóżku piętrowym). Iza postanowiła, że będzie spać z Ginger. Chciała ją o to zapytać, ale zauważyła, że nie ma jej w domku.

-Ej, ktoś widział Ginger? - zapytała. Milly przerwała rozmowę z Gretą i podeszła do Izabeli. W tym samym czasie do domku weszła Stefa.

-Ej, a ty gdzie byłaś? - zapytała Mary.

-U chłopaków. A co?

-Jesteśmy drużyną, dlatego musimy ustalić strategię oraz dyscyplinę - stwierdziła Mary i położyła swoje rzeczy na jednym z łóżek.

-Hej! To moje łóżko!- zawołała Izabela i popchnęła Mary. Tamta się lekko zachwiała, jednak utrzymała równowagę. Uderzenie Izabeli nie zrobiło na niej wrażenia.

-Były na nim twoje rzeczy? - zapytała ze złością.

-Nie.

-Powiedziałaś komuś, że będzie twoje?

-Właśnie to zrobiłam - stwierdziła Iza. Mary puściła to mimo uszu.

-Podpisałaś je?

-Czy ty sobie żartujesz?! - Izabela zaczynała się tracić cierpliwość.

-Więc jest moje - stwierdziła Mary i usiadła na łóżku. Iza przez chwilę patrzyła na nią i nie mogła zrozumieć całej sytuacji. Jak Mary mogła zachować taki spokój zabierając komuś łóżko? Kiedy Izabela zobaczyła ją po raz pierwszy, była na tyle nadpobudliwa, że nawet liść, który spadł jej na głowę nie wychodził ze starcia żywo.

-Ty...Chyba sobie żartujesz?! - zawołała.

-Izabelo...Ona może mieć rację - powiedziała cicho Greta. Izabela popatrzyła na nią ze złością.

-Niby w czym ma rację?! naprawdę nie mogę w to uwierzyć! I ty Greto przeciwko mnie?! - krzyknęła Izabela i wybiegła z domku. Wszystkie dziewczyny patrzyły na tą scenę ze zdziwieniem. Nagle w drzwiach pojawił się Coltrane.

-Iza ma trudne dni? - zapytał z uśmiechem.

-Wynoś się stąd, Coltrane! - wrzasnęła Stefa i rzuciła w niego poduszką.

(Izabela w pokoju zwierzeń)

-Dobra może przesadziłam...- zrobiła chwilkę przerwy - Ale to niesprawiedliwe, że Mary tak się rządzi i moje koleżanki zaczynają brać jej stronę. No cóż...

(Coltrane w pokoju zwierzeń)

-Było warto! Auć! - powiedział, odkrywając śliwę pod okiem.

(Plac główny)

-Zbierzcie się, zawodnicy! - zawołał przez megafon Fineasz. gdy wszyscy zawodnicy przybyli na miejsce, wyjął z kieszeni pilot i nacisnął czerwony przycisk. Nagle z wody wysunęła się kilkunastometrowa wysepka, a na niej boisko do piłki nożnej.

-Przynajmniej wiemy, jakie jest zadanie - powiedziała Fretka.

-Dokładnie. Mordercze Króliki zajmują prawą stronę boiska, a Przebiegłe Myszy lewą. Ruszajcie! - zawołał Fineasz i nacisnął inny przycisk na swoim pilocie. W tej samej chwili zniknął razem z Ferbem. Bracia pojawili się na środku boiska w strojach sędziowskich. Nikt nie chciał się ruszyć. Fineasz wyglądał na zdziwionego.

-Dlaczego nie idziecie? - zapytał.

-Mamy pływać? - zapytała sarkastycznie Katherene.

A, no tak... - Fineasz lekko się zarumienił i nacisnął przycisk. Wszyscy zawodnicy zniknęli i pojawili się na swoich stronach boiska. Przebiegłe Myszy miały niebieskie stroje, a Mordercze Króliki zielone. Judy i Mary miały na swoich strojach zółty pasek.

-Dlaczego tylko my to mamy? - zapytała Judy przyglądając się innym strojom.

-Jesteście pierwszymi osobami ze swoich drużyn, które weszły do autobusu.

-Chwileczkę, czy ty mówisz, że są kapitanami drużyn? - zapytał z niedowierzaniem Django.

-Przynajmniej na razie - odpowiedział Fineasz.

(Django w pokoju zwierzeń)

-To niesprawiedliwe! Rozumiem, Mary jest twarda, a czasami nawet przerażająca, ale Judy! Nie chcę, żeby rządziła mną dziewczyna! To niesprawiedliwe!

(Vanessa w pokoju zwierzeń)

-Przynajmniej to nie Johnny...

(Boisko)

-Dobra, pani "kapitan". Jaki jest twój plan? - powiedziała od niechcenia Kathrene.

-Umówmy się. To, że teoretycznie jestem kapitanem nie znaczy, że mam wszystko robić sama. Wy też możecie coś wymyślić - powiedziała Judy.

-Nie myśl, że dzięki twojej funkcji ochronisz swój tyłek w razie porażki - syknęła Kathrene.

-Kapitanowie są w tym zadaniu nietykalni! - zawołał Fineasz.

-No weź! Ja powinienem być kapitanem! Poprowadzę was do zwycięstwa! - zawołał Django.

-Uważaj, co mówisz, Django - powiedziała ze złością Judy.

-O, bo coś mi...- Django nie dokończył, ponieważ nagle pękły mu spodnie. Szybko upadł na ziemię, aby nikt tego nie zauważył, ale było za późno - wszyscy pękali ze śmiechu. W oczach Django pojawiły się łzy nie spowodowane smutkiem, co złością i upokorzeniem. Nagle zniknął na sekundę i kiedy się pojawił, miał na sobie nowe spodnie. Spojrzał na Judy. Miała tryumfującą minę. Czy to ona...

(Judy w pokoju zwierzeń)

-No wiem. Miałam powstrzymywać się przed złością i urzywaniem mocy, jednak nie mogłam się powstrzymać. Co najlepsze, częściowo użyłam mocy w kontrolowany sposób! To pierwszy krok do celowego rozwalania siłą woli przypadkowych rzeczy i spodni innych ludzi! Hahahha!!! - zawołała Judy.

(Boisko)

Dobra, koniec zabawy! - zawołała Mary, ledwo powstrzymując się od śmiechu.

-To jak, pani "kapitan"? - powiedziała Izabela.

-Żadnego gadania, żadnych sprzeciwów, działamy według planu. Jakieś pytania?

Później dokończę (kiedyś tam...)

Advertisement