Fanowska Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fanowska Fineasz i Ferb Wiki

Historie należą do fandomu Nieprzygotowanych.


Nieprzygotowane historie - zbiór opowiadań autorstwa I Hate My Previous Nickname i EkawekiDxC. Opowiada o grupie licealistów, znanej już z kanału YouTube Nieprzygotowani. Opowiadania będą pisane wspólnie lub pojedynczo (będzie to zaznaczane)

Bohaterowie[]

  • Berkowski
  • Agata
  • Hubert
  • Gruby
  • Maja
  • Mirosław Smyk
  • Brunon Kąkol
  • ksiądz
  • woźny

Historie[]

Historia 1: "Książę-ksiądz i impreza z profesorem" (pisane wspólnie)[]

Berkowski przybiegł szybko do szkoły. 
"Spóźniony jak zwykle" - pomyślał. 
Agata  odłożyła na moment podręcznik od fizyki, uśmiechając się nieśmiało do  przyjaciela. Chłopak wydawał się nawet tego nie zauważyć. Z klasyczną  dla siebie przygnębioną miną usiadł obok Huberta, który natomiast  wpatrywał się w naburmuszoną Mariolę.
- Co się gapisz? - spytała Mariola, żując gumę. 
- Nie wiem, wiem za to... Nie no, tak właściwie to ja nic nie wiem - odparł Hubert, poprawiając sobie fryzurę. 
- Mariolka, coś się stało? Zły dzień? - zapytała Maja charakterystycznym dla siebie słodkim głosikiem.
Dziewczyna westchnęła ciężko, zaczesując brązowe loki. 
- Każdy dzień jest zły. - odparła nerwowo - Jedyna nadzieja w tym, że w końcu się skończy. 
- Marne szanse. - wtrąciła Agata, której nos wrócił już do książki 
-  Astrologowie przewidują, że nasza planeta będzie jeszcze istnieć,  ponieważ zjawiska naturalne... - ciągnęła z uśmiechem, jednak  napotykając poirytowane spojrzenie przyjaciółki, mina jej zrzedła -  Nieważne. 
- I jeszcze ten nowy psor. - dodała Mariola  - Ja rozumiem wszystko, ale religia?! Na co to komu? 
- Niewierząca? - zapytał z kpiącym uśmiechem Berkowski 
- A co ci do tego?
-  Nic, Mariola… po prostu się zapytałem - odparł chłopak, po czym wrócił  do myślenia o tym, że może jego frajerstwo jest chorobą genetyczną. 
- Uważam że każdy może wierzyć w co chce, ale według mnie religia to bzdury wymyślone przez jakichś starych dziadków. 
- Ekhm… w czymś przeszkadzam? - zapytał ktoś. Mariola odwróciła się i zobaczyła nad sobą nikogo innego, jak księdza katechetę.
Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o jasnej karnacji, czarnych  włosach i niebieskich oczach. Mariola tylko wywróciła oczami, w głębi  duszy czując wiszący w powietrzu spór. Maja natomiast przygryzła wargę,  jednak myśli kłębiące się w jej głowie nie potrafiły "usiedzieć cicho". 
-  Ale ksiądz przystojny! - powiedziała po chwili z promiennym uśmiechem  Kapłan uniósł ze zdziwienia brwi. Hubert. Agata i Berkoś popatrzeli na  blondynkę ze zdziwieniem, która w dalszym ciągu wpatrywała się w  mężczyznę. 
- Przyjąłem święcenia - mówiąc to, podszedł w kierunku tablicy. 
- Niemiły. - stwierdziła Maja, po czym uśmiech powrócił na jej twarz - Ale wciąż przystojny.
- Maja? - zapytała Agata.
- Tak, Agatko?
- Czy...
- Ciebie przepuszczają przez następne klasy bo jesteś ładna? - dokończyła za nią Mariola.
- Nie, Mariolka! Mnie przepuszczają bo jestem inteligentna!
Mariola uniosła brwi.
- Ach tak! To w takim razie co oznacza słowo inteligentna?
- No przecież wiadomo, że ładna! Mariolka, ty o takie oczywito... oczywisa... proste rzeczy pytasz!
Berkowski uderzył głową o ławkę.
Katecheta  ustał przed tablicą, stojąc do klasy przodem. Większość już się  uciszyła, jednak niewielki odsetek wciąż trwał w zażartej dyskusji.
"Oby spalili się w piekle" - pomyślał ksiądz.
-  Cisza! - zawołał tonem godnym proroka, po czym w klasie zapanował  upragniony przez niego spokój - Dziękuję. - powiedział tonem, jakby sam  się tego nie spodziewał - Zacznijmy od podstaw - mówiąc to, złapał za  kredę, którą napisał swoje imię i nazwisko na tablicy - Jestem Mirosław  Smyk, łatwo zapamiętać.
- Jego imię mówi, że jest ofiarą. - szepnęła Mariola do Agaty, która starała się ją ignorować.
- Dzisiaj... dziś porozmawiamy o niewiernych wiernych.
- Eee... Co? - zapytała Mariola.
- O tobie na przykład - mruknął ksiądz.
- Słucham?
- Nieważne. Dlaczego, droga...
- Mariolu.
- ...uważasz że świętość, jaką jest religia chrześcijańska, jest stekiem bzdur?
- Bo tak - powiedziała obojętnie dziewczyna.
- Nie uważam tego za stosowną odpowiedź.
- Trudno - odparła Mariola tym samym tonem.
- TO DLACZEGO, PSIA MAĆ, TU JESTEŚ?!
- Bo tak.
Ksiądz  prawie się rozpłakał. Lata seminarium, zawsze trwał w swojej wierze. I  teraz ta dziewczyna dosłownie pięcioma słowami to podważyła!
Maja nie  wiele rozumiała z tej rozmowy. Zamiast tego wpatrywała się w błękit  oczu księdza, obiecując sobie w duchu, że będzie jej. Z kolei pozostali z  zainteresowaniem wsłuchiwali się w dyskusję.
- Od ilu lat jesteś ateistą? - zapytał mężczyzna.
- Od zawsze - odpowiedziała Mariola.
- Ale dlaczego...
- STOP! - krzyknęła Maja. - Co to jest ksiądz? - zapytała z rozbrajającą szczerością.
Ksiądz wybiegł z klasy.
- No to chyba mamy wolną lekcję - mruknął Berkowski.
Cała klasa popatrzyła z podziwem na blondynkę i brunetkę.
Mężczyzna  oparł się o ścianę na korytarzu, starając się uporządkować myśli.  Jeszcze nigdy w swojej karierze nie spotkał klasy tak opornej,  narcystycznej, a przede wszystkim tak głupiej. Szczególnie ta cała  Mariola zatruła mu krew. Nie mniej jednak wierzył, że i na nią znajdzie  sposób.
Tymczasem dumna z siebie dziewczyna oparła się o krawędź krzesła, a jej chłopak posłał jej porozumiewawczy uśmiech.
- To jak ekipa? - zapytał Hubert - Jakieś wagarki?
- O nie! - powiedziała szybko Agata - Nie wyciągniecie mnie ponownie na coś takiego! Muszę się uczyć.
- Ja to bym poszła do tego księdza. - stwierdziła z uśmiechem Maja - Ciekawe gdzie mieszka?
- Nie będziecie razem. - wyjaśnił Berkowski, na co blondynka posmutniała - On ma celibat.
- Za kogo ty mnie uważasz?! - oburzyła się - Myślisz, że oceniam ludzi po tym, czy mają cellulit!
- Dobra, Hubi, ja się piszę - powiedział Berkowski.
- Berkoś jest. Ktoś jeszcze? - spytał Hubert.
- Ja też - mruknęła Mariola.
- Ja też - powiedział Gruby - Nie wytrzymam tu dłużej, muszę coś zaśpiewać, a niedawno dostałem zakaz.
- Maja, Agata? - zapytał umięśniony chłopak z nadzieją.
- Pewnie! - ucieszyła się Maja.
- Znowu? - jęknęła Agata. - Dobra, piszę się.
- Jest! Ekipa, zbieramy się.
- Przez okno? - zapytał Berkoś.
- Przez okno - odparł Hubert, chuchając na swoje mięśnie.
- Wiesz, nie potrzebujesz ich - powiedział Berkowski. - Jesteśmy na parterze.
- Ja ich zawsze potrzebuję!
Po  tych słowach wyskoczył, przyciągając na siebie uwagę pozostałych.  Pomachał im z triumfalnym uśmiechem na ustach, jednak szybko spoważniał,  gdy zobaczył obok woźnego.
- A ty dokąd?! - wrzasnął, na co Hubert momentalnie rzucił się do ucieczki - Hej, wracaj!
Przyjaciele  odprowadzili wzrokiem uciekającego blondyna. Następnie popatrzeli  wyczekująco na Mariolę, jakby oczekując, że to ona ich teraz poprowadzi. 
- Kochany Hubi, odwrócił ich uwagę. - stwierdziła ironicznie, wychodząc przez okno - Zostajecie, czy idziecie?
- Ona mnie kręci. - oznajmił Gruby Berkowskiemu, po czym wyszedł za nią.
Wyszli wszyscy oprócz Mai. Blondynka wyszła z klasy i zobaczyła opartego o ścianę katechetę. Mężczyzna płakał.
- Dlaczego pan płacze, panie książę? - zapytała Maja.
- Bo... bo... ta Mariola... - wychlipał ksiądz.
-  Mariolka potrafi doprowadzić do płaczu, a w innych przypadkach do  samookoleczenia się... czy jakoś tak. Ale nie trzeba się nią przejmować!
- Naprawdę? - jęknął katecheta.
- Tak! - zawołała blondynka, po czym przytuliła katechetę. - Jest pan mój... - wyszeptała.
- Eee... co? - powiedział ksiądz, odpychając od siebie dziewczynę. - Ja mam celibat!
- Tym nie musi się pan przejmować, znam parę sposobów na pozbycie się go...
- Celibat, Maja, nie cellulit! Jako ksiądz nie mogę z nikim być!
- Ale... dlaczego?
- Tak już jest - wzruszył ramionami mężczyzna.
Tymczasem reszta ekipy siedziała w parku.
- Nie mamy piwa - mruknęła Mariola.
Hubert w końcu dołączył do nich. Pochylił się, zakładając ręce na kolana, oddychając przy tym głośno.
- Chyba go zgubiłem. - wysapał - Biegł za mną aż do tamtego sklepu, ale nie jestem pewny, czy sobie odpuścił.
- Ten woźny to psychol. - stwierdził Berkowski - No nic, masz piwo?
Blondyn wyprostował się, patrząc na przyjaciela z wyrzutem.
- Piwo?! - ryknął - Ja dopiero co uszedłem z życiem!
- Wystarczyło powiedzieć, że nie.
- To co robimy? - jęknęła Mariola. - Piwa nie ma. Nudno.
- Możemy iść do mnie obejrzeć nowego Star Treka - zaproponował Berkoś.
Reszta popatrzyła na niego potępiająco.
- Nie? No dobra. Hej, a właściwie to gdzie jest Maja?
Maja była w swoim domu, oglądała "Przystojne bogate wampiry". Było jej przykro po tym jak ksiądz dał jej kosza.
Westchnęła ciężko, jednak uśmiech powrócił na jej twarz, gdy okazało się, że Trevor żyje.
"Dobre i to - pomyślała - Ciekawe czy pan książę ogląda serial. O, znajdę go na fejsie!"
Pomyślała,  po czym zabrała się za działanie. Niestety, nikt nie wyskoczył po  wyszukaniu "Pan książę" poza jakimiś fejkowymi kontami.
"On się przedstawiał, ale jak mu tam było?"
W  końcu ją olśniło. Pośpiesznie wpisała imię i nazwisko swojej miłości w  wyszukiwarkę, a jej obiekt westchnień wyskoczył w pierwszym  wyszukiwaniu.
"To będzie początek pięknej miłości!"
Maja Gwiazda: Cześć  XD  <3
Mirosław Smyk: Witam.       
Maja uśmiechnęła się do siebie, czując zwycięstwo.
Maja Gwiazda: Co tam kociaku? ~♥
Mirosław Smyk: Źle mnie zrozumiałaś. Jestem księdzem.
Maja Gwiazda: Co?
Maja Gwiazda: A nie księciem? Takim jak w bajce?
Mirosław Smyk: Nie, K-S-I-Ę-D-Z-E-M. Taki pan co prowadzi mszę w kościele.
Maja Gwiazda: No to co pan robi w szkole?
Mirosław Smyk: Uczę. Jestem katechetą.
Maja Gwiazda: To super, a ogląda pan Przystojne Bogate Wampiry?
Mirosław Smyk: Od czasu do czasu.
Maja Gwiazda: Oooo, to tak jak ja! <3 Ale nie od czasu do czasu, tylko nałogowo :3
Mirosław Smyk: Proszę, nie pisz do mnie. Tak będzie lepiej.
Maja Gwiazda: Oki, ale odezwę się później ~♥ Pappapa <3
Blondynka zamknęła laptopa, oddając się marzeniom o swojej życiowej miłości.
Tymczasem reszta ekipy siedziała na ławce w parku, nie odzywając się. Każdy z nich pogrążył się w myślach.
- Berkoś? Hubert? Mariolla?
Wszyscy wyrwali się z zamyślenia. Przed nimi stał mężczyzna po pięćdziesiątce. Jego fryzura i ubiór były dość niechlujne.
- Profesor Kąkol? - zapytała Agata.
- A kim on jest? - zapytał Hubert półgłosem.
- To facet, który prowadził kółko teatralne. Uczestniczyłeś w nim. - odparł Berkowski.
- Co u was? - zapytał profesor swoim charakterystycznym rozdygotanym głosem.
- Nic. Masz pan piwo? - spytała znudzona Mariola.
- Aaa, tak się składa że mam - odrzekł Kąkol, po czym wyjął z materiałowej torby cztery butelki piwa i flaszkę taniego wina.
Męzczyzna usiadł obok nich, uśmiechając się lekko.
- A wy nie w szkole? - zapytał.
- Postanowiliśmy się urwać. - odparł Gruby - Religia, więc dużej szkody nie było.
Były nauczyciel tylko pokiwał ze zrozumieniem głową.
- A pan znalazł sobie w końcu pracę? - zapytała z przyjaznym uśmiechem Agata, na co ten skrzywił się lekko.
- Powiedzmy. Pracowałem jako śmieciarz, kucharz w fast-foodzie i startowałem do sejmu. Nigdzie nie utrzymałem się dłużej, niz dwa dni. Ja chyba jestem skazany na bezrobocie.
- Przegryw. - skomentowała krótko Mariola z szyderczym uśmiechem.
- Ciężko się nie zgodzić Mariollo... Niestety.
- No, większego przegrywa nie widziałam - dodała dziewczyna. - Nawet to potwierdza, frajer jeden!
- Czemu tak po nim jedziesz? - zaperzył się Berkowski. - Jest jedyną osobą, która jest bardziej przegrana życiowo niż ja.
- No właśnie, więc po tobie jadę mało, a po nim dużo!
- Cóż, przyniósł piwo - mruknął Hubert. - Jak dla mnie, jesteś bardziej przegrana niż on.
- No wiesz...! - obruszyła się Mariola.
- To co? - wtrącił się profesor - Pijemy?
- A dawaj pan! - krzyknął Berkowski.
Tymczasem Maja spacerowała po Warszawie, myśląc o jej księdzu z bajki. Wyjęła telefon.
Maja Gwiazda: A założy pan następnym razem do szkoły tą fajną sukienkę?
Mirosław Smyk: *tę
Mirosław Smyk: Nie. Prosiłem cię, nie pisz do mnie więcej.
Maja Gwiazda: Zgrywa pan niedostępnego?
Mirosław Smyk: Nikogo nie zgrywam, przyjąłem święcenia.
Maja Gwiazda: Takie jak Trevor?
Mirosław Smyk: Nie. Ślubowałem, że będę wierny wyłącznie Bogu.
Maja Gwiazda: A dlaczego?
Mirosław Smyk: Ponieważ....
Mirosław Smyk: W sumie to nie wiem.
Maja Gwiazda: Ale wtopa.
Mirosław Smyk: Nie mniej, nie pisz do mnie.
Dziewczyna spostrzegła, że ten wylogował się. Westchnęła cicho, powoli snując swój chytry plan. Skoro nie chciał święceń, czymkolwiek tam były, to nic się nie stanie, gdy je złamie! Musi się tylko dowiedzieć komu przysięgał!
W tym celu wybrała się do "zbiorowiska panów w czarnych sukienkach", czyli do pobliskiego kościoła.
- Dzień dobry! - zawołała, przyciągając na siebie uwagę starszych pań modlących się w ławkach - Kto tu udziela ślubów?
Odwróciła się za siebie, zauważając starszego mężczyznę w sutannie, wychodzącego z konfesjonału. Uśmiechał się delikatnie, co dziewczyna szybko odwzajemniła.
- Pani chętna do ślubu? - zapytał.
- Trochę tak, ale teraz nie o tym. Muszę złamać ślub.
Słysząc to, męzczyzna uniósł ze zdziwienia brwi.
- Ale jak to?
- No normalnie, książę ksiądz nie chce być księdzem, więc trzeba z niego zrzucić klątwę. Pomoże mi pan?
- Ale... Ja chyba tak nie potrafię.
- Potrafi pan!
Kapłan westchnął ciężko.
- Młoda damo, nie będę tolerował tak niestosownych żartów.
- Ale to nie żart.
- Naprawdę? - w odpowiedzi pokiwała głową - Och, skoro tak... Przyprowadź tego "nieszczęsnego".
Słysząc to, Maja zapiszczała z radości, a jej głos odbił się echem.
- Najpierw zdejmujemy klątwę, a potem będziemy się żenić! Jaki fajny dzień!
Mówiąc to, wybiegła na zewnątrz. Szybko pobiegła do szkoły, z nadzieją, że spotka tam księcia-księdza.
Wbiegła do budynku, wpadając na jednego z woźnych.
- Dokąd to, młoda damo? Wasze lekcje się już dawno skończyły!
- Szukam pana księcia. I nie jestem młoda! Jestem już duża!
- Jakiego pana księcia?
- Nazywa się Mirosł...
- Aaa, ksiądz Mirek! Jest w pokoju nauczycielskim.
Maja pognała do wskazanego miejsca, gdzie musiała się zatrzymać.
"UCZNIOM WSTĘP WZBRONIONY", głosił napis na drzwiach.
Pod spodem była przyklejona taśmą zwykła kartka:
"DRZWI OTWIERAJĄ SIĘ KODEM" .
Blondynka zaczęła szukać miejsca, gdzie mogłaby wpisać kod.
- O, tu jesteś, klawiaturko! - zawołała.
Spróbowała wpisać jej datę urodzin - "150900". Zdziwiła się gdy usłyszała charakterystyczny dźwięk oznaczający, że drzwi się otwierają. Pchnęła je i zobaczyłą jej księcia.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Chciałam ci powiedzieć...
- Nie jesteśmy na ty - przerwał jej.
- Jesteśmy, bo będziemy się żenić!
- Chwila, co?
- Byłam u panów w czarnej sukience i on powiedział, że...
- Kto powiedział?
- Ważny pan w czarnej sukience! Powiedział, że mam przyprowadzić jakiegoś nieszczęsnego, żeby zdjąć klątwę. A potem będziemy się żenić!
- Kto?
- Ja i ty!
Ksiądz westchnął. Nie wiedział jak to powiedzieć, a nie urazić tej biednej dziewczyny.
- Słuchaj, Maja... Jestem panem w czarnej sukience. Panowie w czarnej sukience nie mogą mieć dziewczyny, chłopaka tym bardziej. Ja chcę być panem w czarnej sukience, nawet jeśli nie mogę mieć dziewczyny. Znajdź sobie chłopaka w swoim wieku, dobrze?
Maja posmutniała. Wreszcie zrozumiała. To nie było tak, że pan książę jej nie chciał, tylko po prostu nie mógł. Odeszła bez słowa i wyszła ze szkoły. Ksiądz wybiegł za nią.
- Maja, poczekaj! - krzyknął.
Biegł za nią, podczas gdy ona szła w stronę pobliskiego parku.
- Zrozumiałaś mnie? - spytał kapłan.
- Tak - odparła smutno blondynka.
Nagle usłyszeli kogoś wymiotującego. Maja podniosła głowę i zobaczyła swoją ekipę, pijaną jak stodoła, siedzącą na ławce.
- Mariolka! Berkoś! Hubi! Gruby! Pijak, którego nie znam...
- Pomóc ci ich zawieźć do domu? - spytał katecheta.
- Tak, pomóż mi.
"Nie uda mi się jej przekonać, żeby nie mówiła do mnie na >>ty<<", pomyślał.
Razem wzięli czwórkę przyjaciół Mai.
- A on? - zapytał ksiądz, wskazując na profesora Kąkola, którego nie znał.
- To... jakiś pijak. Zostaw go - odrzekła blondynka.
Wsiedli do tramwaju. Dwie godziny później odwieźli już wszystkich i podjechali pod dom Mai.
- Cóż, pewnie już się nie zobaczymy - rzekł ksiądz Mirosław.
- Co?! Jak to? - wrzasnęła Maja.
- Przyszedłem tylko na praktyki. Muszę zaliczyć przynajmniej pięć szkół.
- Ale... Myślałam... Że będziemy przyjaciółmi!
- Przykro mi...
Blondynka pobiegła do domu.
- Maja! Czekaj!
Ksiądz odprowadził wzrokiem swoją osobliwą uczennicę, po czym poszedł w stronę plebanii, gdzie mieszkał.
Jednak nie trzeba się przejmować Mają. Wróciła do domu, obejrzała najnowszy odcinek "Przystojnych bogatych wampirów" i uśmiech wrócił na jej twarz.
Reszta ekipy następnego dnia miała potwornego kaca. Takiego, który spowodował sporo kłopotów. Ale to już materiał na inną historię.

Advertisement