Buford ma urodziny, ale niestety każdy o tym zapomina. Wychodząc ze smutkiem z ogródka nagle z nieba zlatuje 1.000.000 $. Chłopak staje się bogaty i już nie chce widzieć przyjaciół. Gdy ekipa sobie przypomina o nim chcą go przeprosić, ale Buford im odmawia.
Bohaterowie
- Buford Van Stomm
- Fineasz Flynn
- Ferb Fletcher
- Baljeet Tjinder
- Izabela Garcia-Shapiro
- Pepe Pan Dziobak
- Heinz Dundersztyc
- Roger Dundersztyc
Odcinek
(Do ogródka przybiega rozweselony Buford)
Buford: Cześć wam!
Fineasz: Cześć Buford!
Baljeet: Coś ty taki szczęśliwy?
Buford: Zgadnijcie jaki dzisiaj dzień!
Fineasz: Eee... Dzień Przyjaciół?
Izabela: Dzień Łobuzów?
Baljeet: Dzień Grubasów?
Buford: Nie, nie i... HEJ! Nie jestem aż taki gruby. Zgadujcie dalej z tymi dniami.
Ferb: Dzień Jedzenia?
Buford: Nie.
Izabela: Dzień Obżerania się?
Buford: Nie. Daje wam ostatnią szansę.
Fineasz: O, już wiem! Jak mogliśmy zapomnieć. Dziś jest Dzień Idiotów. Wszystkiego najlepszego, Buford!
Buford: NIE! Jak mogliście zapomnieć o takim ważnym dla mnie dniu?! Jesteście okropni! Nie chcę was znać!
(Buford odchodzi)
Baljeet: Chyba ci się coś pomyliło, Fineasz. To nie jest Dzień Idiotów tylko Dzień Niekumatych Ludzi.
Fineasz: Masz chyba rację, ale nie musiał się obrażać na nas, że uważamy go za idiotę. Jesteśmy tylko po prostu szczerzy. Szczerość to podstawa w przyjaźni.
(Buford zamyka furtkę płotu, pojawiły się w jego oczach łzy)
Buford: Ale mam przyjaciół. Jak mogli zapomnieć o moich urodzinach? Lepiej pójdę do domu zasmucić się na śmie... (Nagle z nieba zlatuje przed Bufordem wielka torba) A to co to? Torebka olbrzyma? (patrzy do środka) Nie mogę w to uwierzyć. To nie jest torebka tylko torba z pieniędzmi! Jestem bogaty!
(Czołówka)
Gdy zaczyna się lato, a z latem wakacje,
i czasu wolnego jest tyle.
Znów pojawia się problem i w mózgu wibracje,
jak spędzić najlepiej te chwile...
Na przykład: Zrobić rakietę, czy z mumią się pobić,
na szczyt Wieży Eiffla się wdrapać.
I odkryć to, czego choć nie ma, to jest,
Fineasz: Hej!
szympansa szamponem ochlapać.
Pływać pośród fal, roboty tworzyć też,
Geniusza znaleźć też mózg.
Fineasz: Jest tutaj!
Za ptakiem dodo gnać, bazgrać na mapie coś,
siostrze wymyślać od kóz!
Fretka: Fineasz!
Sam widzisz, że zrobić wiele się da, nim będzie się do szkoły iść,
Fineasz: Chodź Pepe!
więc z nami bądź, Fineasz oraz Ferb to wszystko zrobią dziś! x2
Fretka: Mamo! Fineasz i Ferb znowu hałasują!
(Koniec czołówki)
Narrator: Sto lat, Buford!
Buford: Dziękuję narratorze. Ty jako jedyny pamiętasz o moich urodzinach.
(Przed ogródkiem)
Buford: Ale super! To najlepszy prezent jaki w życiu dostałem! Teraz mnie już "moi przyjaciele" nie obchodzą! Pieniądze są teraz moimi przyjaciółmi.
(W ogródku)
Baljeet: A może jemu nie chodziło o to, że nazwaliśmy go idiotą tylko dlatego, że zapomnieliśmy o jakimś jego dniu?
Izabela: Ciekawe co dzisiaj takiego ważnego jest, że o tym zapomnieliśmy?
Fineasz: Pójdę do domu po kalendarz. Może tam będzie pisać.
(W domu Buforda)
Buford: Teraz jak jestem bogaty to mogę kupić sobie co tylko chcę! O, już wiem co najpierw zrobię! Basen z pieniędzmi! (Buford rzuca do nadmuchiwanego basenu pieniądze) O, jak cieplutkie są te pieniądze.
(W Spółce Zło; Pepe przychodzi)
Dundersztyc: O, cześć Pepe! Pamiętasz jak dzisiaj rano walczyliśmy na poduszkowcu? Tam była torba z pieniędzmi i jak dzisiaj przyleciałem do domu to jej już nie było. Pewnie musiała mi gdzieś wypaść. Ale ja się tym nie przejmuję, ponieważ to nie były prawdziwe pieniądze.
(W ogródku; Fineasz przychodzi z kalendarzem)
Fineasz: Już wiem o co chodziło Bufordowi! Dziś są jego urodziny!
Baljeet: To już dzisiaj?
Izabela: No nie, jak mogliśmy o tym zapomnieć?
Fineasz: Musimy teraz do jego iść i go przeprosić.
(W domu Buforda)
Buford: Pieniądze. Moje pieniądze. Może sobie kupię jacht? Albo wiem! Zostanę prezydentem za pieniądze!
(Do Buforda przychodzą przyjaciele)
Fineasz: Cześć Buford.
Buford: Czego?!
Fineasz: My... przyszliśmy... cię... przeprosić.
Izabela: Przepraszamy, że zapomnieliśmy o twoich urodzinach.
Baljeet: Buford, wybacz nam.
Buford: Wyp***dalać stąd! Teraz moimi przyjaciółmi są pieniądze.
Fineasz: Ale...
Buford: WYJAZD STĄD!
(W ogródku)
Izabela: Jednak nie udało się nam.
Fineasz: Musimy wymyślić coś mega by nam przebaczył. I już chyba na coś wpadłem. Ferb, wiem już co będziemy dzisiaj robić!
(W domu Buforda)
Buford: Przekupię tymi pieniędzmi prezydenta tego miasta i będę rządził w Bufville. Tak się teraz będzie nazywało.
(W Ratuszu)
Buford: Ej, kolo!
Roger: Tak, chłopcze?
Buford: Ja ci daję hajs, a ty mi dajesz posadę!
(daje mu torbę z pieniędzmi)
Roger: Umowa stoi! (bierze pieniądze i ucieka z Ratusza) JESTEM BOGATY!
(W Spółce Zło)
Dundersztyc: (patrzy przez lornetkę) Ha! Nie mogę w to uwierzyć! Jakiś szkolny łobuz dał nieprawdziwe pieniądze mojemu bratu, a on mu dał władzę w Danville. Ciekawe kiedy Roger się dowie, że został oszukany...
(W Ratuszu)
Buford: Czas na wielkie zmiany!
(Buford naciska jakiś przycisk na pilocie i z Ratusza wyławia się wielki ekran widzący całe miasto)
Buford (z ekranu): Uwaga! Od dzisiaj to ja jestem władcą całego Okręgu Trzech Stanów! Nasze Danville zmienia nazwę na Bufville! Dziś sa moje urodziny, lecz "moi przyjaciele" o nich zapomnieli, więc teraz macie mi kupić prezenty, bo jak nie to czekają na was tortury. A teraz: ruszać się do roboty!
(W ogródku)
Fineasz: Tym razem to Buford już przesadził. Musimy, jak najszybciej mu to dać.
(W Ratuszu)
Buford: Mam nadzieję, że ten komunikat dotarł do każdego.
Głos Fineasza (zza okna): Buford!
Buford: Ktoś mnie wołał?
Głos Baljeet'a (zza okna): Buford!
Buford: Chyba raczej tak.
(Buford otwiera okno)
Buford: Czego chcecie?!
Fineasz: Mamy dla ciebie prezent urodzinowy!
(pojawia się wielkie pudełko, pudełko się otwiera, a w środku jego wielka gra komputerowa)
Buford: To jest... NAJLEPSZY PREZENT JAKI DOSTAŁEM OD PRZYJACIÓŁ! Dziękuję wam!
Fineasz: To nam wybaczysz?
Buford: Zapomnieliście o moich urodzinach, ale jednak sobie przypomnieliście. Wtedy dajecie mi ekstra prezent. Dobra, wybaczam wam. Ale co teraz zrobię z posadą prezydenta?
Baljeet: Daj mi!
Buford: Zapomnij!
(Roger podchodzi do Buforda)
Roger: Zwalniam cię!
Buford: Serio? Zwalniasz mnie dlatego, że zatkałem wszystkie kible?
Roger: Nie. Dałeś mi fałszywe pieniądze.
Buford: To one były fałszywe? Uff... dobrze, że tylko tobie je dałem. Ale teraz są twoje, więc na razie!
(Buford wyskakuje przez okno)
KONIEC