
![]() |
Strona stworzona specjalnie na Użytkownikową Rywalizację . |
Odcinek na UR
Opis
James i Devlin wybierają się do centrum handlowego. Xavier i Fred również idą, ale szykować zemstę dla Devlina.
Bohaterowie
- Devlin Van Stomm
- Buford Van Stomm
- Ginger Van Stomm (wspomniana)
- James Tjinder
- Moranica Uglyfoot
- Xavier Johnson
- Fred Johnson
- Amanda Johnson (wspomniana)
- Fretka Johnson (wspomniana)
- Shiri Fletcher
- Tajemnicza postać
Odcinek
Ser, ser, ser...
Czy mam go wybrać?
Czy krakersy?
Ser lub krakersy
Co mam wybrać?
Ranek. Godzina 4:15. Devlin wstaje z bananem na twarzy. Dosłownie.
- Zaraz... a co ten banan tutaj robi? - od razu wstaje i wyrzuca owoc przez okno - Aaa! Co to warzywo robiło na mojej twarzy?! Tato!
Do pokoju wchodzi zdesperowany Buford z czymś białym na twarzy.
- Co się stało, synku? - zapytał spokojnie ojciec.
- Co ten banan robił u mnie na twarzy?! - wskazywał na dobrego banana, który po wyrzuceniu przez okno i przejechaniu go tirem nic mu się nie stało. - Przecież wiesz, że ja nienawidzę warzyw!
- Zapytaj matki. Ja nie rozpoznaję co jest owocem, a co warzywem. Nie jestem warzywniakiem.
- Ej, właśnie... dlaczego ja się obudziłem tak wcześnie?!
- Zapytaj matki.
- A co ty masz na twarzy?
- Eee... na to pytanie matka już ci nie odpowie.
W tym samym czasie James obudził się, popatrzył na zegarek i poszedł ponownie spać.
Wybiła godzina 12. James i Devlin zmierzają do centrum handlowego. Tjinder zafascynował się tym miejscem tak bardzo, że wywalił się o swoje nogi. Van Stomm widząc to zaczął się śmiał i poszedł dalej.
- Nie dziwię się, że to potomek pana Buforda - skomentował tę sytuację James.
Na miejsce James'a pojawia się znikąd, jakby ją piorun wyczarował Moranica.
- Hello, niewiadomi mi ludzie! - przywitała się. - Pora tutaj pokombinować.
Devlin z poczuciem humoru wszedł do centrum i od razu co mu przyszło do głowy to pójście do Mc'Donalda.
- Stary murzyn farmę miał i 3 la-a-aski - pośpiesznie pośpiewywał sobie piosenkę starego Donalda.
Wszedł do knajpy, usiadł na krzesło i zamówił jedzenie.
- Witaj Devil - przywitała go Moranica z kurczakiem na głowie. - Co podać?
- A czy ten kurczak jest do kupna?
- No jacha! Może chcesz jeszcze jego jaja?
James nie poszedł tam gdzie jego kolega, lecz poszedł do warzywniaka kupić sobie jabłka.
- Dzień dobry. Poproszę 3 zielone jabłka.
- A bier to! - powiedziała do jego pośpiesznie Moranica. - Tylko, żebyś mi tu zaraz nie upadł.
- Jabłka miałyby mi zaszkodzić? Nie sądzę.
Tjinder zaczął jeść jabłko i zemdlał.
- Reanimacja! - krzyknęła Moranica za ladą. - Może mu ktoś to zrobić? Bo on jest tak daleko... Ach, nikt mu nie chce zrobić tego po dobroci, to ja mu to zrobię nie po dobroci.
Uglyfoot podeszła do jego, rąbnęła mu w twarz, a on się obudził.
- Wstawaj, bo cię okradną! - krzyknęła kobieta. - A raczej już zostałeś okradziony.
- Chyba muszę do łazienki...
James nie wytrzymawszy pobiegł szybko do łazienki, ale nie mógł wejść, bo ktoś już tam był.
- Wychodź! Bo dwójka mnie wzywa! - krzyczał w niecierpliwości James.
- Nie jesteś jedyny - odpowiedział mu Devlin, który też czekał - Też mnie dwójka wzywa.
- Musicie dziewczynki poczekać, bo on włoży jej dopiero pod koniec! - krzyczała z kabiny Moranica oglądając film.
- Ja poczekam tylko nie wiem, jak on - wskazywał cały czas na James'a Devlin. - Jak kiedyś zrobił kupę w majty i mu do skarpetek wleciało. Hahahaha! Albo gdy...
Nagle nie wiedzieć czemu James wybucha śmiechem.
- I z czego tak rżysz? - zapytał go kolega. - Mam coś na twarzy?
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu przypomniało mi się jak... hahahahaha!
- Gadasz czy nie?!
- Przypomniało mi się, że... że te wszystkie rzeczy, które gadasz to... - powoli zaczyna się dusić sowim śmiechem - ty je robiłeś, a nie ja! Hahahahah!
- Nie paplaj tyle!
Tymczasem Xavier i Fred również przyszli do centrum handlowego z szczęśliwą mordką na twarzy.
- Jestem w świetnym humorze! - wykrzyczał Xavier.
- A ja nie - odpowiedział jego brat.
- Przed chwilą byłeś, więc nie pitol!
- Przez tego skurczybyka mam zły humor! - wskazywał na Devlina. - Skaczę z okna na krawężnik, a z krawężnika na dół.
Fred otwiera okno i zaczyna stawać nogę na parapet.
- Nie rób tego! - brat odciąga go od tego.
- To co mam zrobić?!
- Pokonamy pedała strategią dobrze przemyślaną!
- To on jest pedałem?
- Nie.
- Ale nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Czego się boisz? Chyba nie tego idioty?! Stary, masz 15 lat! Dorośnij w końcu, bo ciągle zachowujesz się jak przedszkolak! Co by mama na to powiedziała? No wiesz. Gdyby żyła.
- Zaraz... to mama nie żyje? Myślałem, że byłem na pogrzebie babci.
- To zgadzasz się czy nie?
- Nooo... eeee....
- Nie noeuj tylko gadaj!
- No dobra!
- Świetnie! - ucieszył się na tę wieść Xavier. - Już nawet mam już plan.
Przed łazienką James i Devlin mieli rozmowę po prostu wyrwaną z kontekstu
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Fred ci dokucza? - zapytał Devlin.
- Pewnie, że nie! Taki knypek jak on?! To byłoby śmieszne, niemożliwe i.. Dobra, może trochę. A pomożesz mi?
- Nie - i dał mu w twarz.
- A to za co?
- Za bycie ciotą!
Wtem z kabiny wychodzi zdyszana Moranica i ostrzegła ich, mówiąc: " Jak tam wejdziecie to już z niej nie wyjdziecie". Devlin to zignorował i wszedł do środka.
- Ale naiwniak - powiedziała Moranica o Devlinie.
Moranica wychodząc z łazienki przybija piątkę Xavierowi i Fredowi.
- Dziękujemy pani za pomoc, żeby go pognębić - podziękował Xavier.
- Nie ma sprawy, mały ludziku.
- Jestem od ciebie wyższy - oznajmił Xavier.
- I tak jesteś mały, tak jak twój chłopak. Hahahaha!
Devlin wchodzi do kabiny i siada na sedes. On pęka i chłopak wpada do środka kibla. Nie może z niego wyjść. Okazuje się, że James to nagrywał i wrzucił do internetu. Devlina to zniszczyło psychicznie. Wszyscy, którzy to widzieli wpadli w śmiech.
- Xavier, właśnie mnie olśniło! - olśniło Freda. - Jestem z przypadku.
- Co?! - zdziwił się, co mówi jego brat.
- Matka ciebie i Amandę planowała, a mnie nie.
Xavier zrobił facepalma i odszedł od niego.
Xavier wraca do domu samotnie, bez Freda. Zaczyna się trochę śmiać od poprzedniej sytuacji. Nagle zauważył przed sobą jakąś dziewczynę. Miała brązowe włosy spięte w dwa kucyki. Na sobie posiadała pomarańczową bluzkę i niebieską spódnicę. Była to jego kuzynka - Shiri Fletcher. Córka Ferba Fletchera i Summer Outside. Podszedł i zaczął do niej zarywać.
- Cześć, Lady - powiedział flirtownie. - Co robisz dziś wieczorem?
Shiri odwróciła się w jego stronę i dała mu w twarz.
- Zwariowałeś?! - krzyknęła. - Jestem twoją kuzynką.
- To ty Shiri?! - udawał głupiego. - Myślałem, że to moja koleżanka Shiri Jakaś Tam.
Shiri nie chciała już z nim rozmawiać, więc poszła. Xavier też powoli zaczął iść do domu.
Idąc do domu czuje, że wiatr zaczyna wiać coraz mocniej.
- Szkoda, że nie wziąłem kurtki - żałował, że jej nie wziął. - Zaraz... co to jest niedaleko przy moim domu? Myślę, że to nie jest spadek temperatury tylko... jakaś materia?
Dostrzegł niedaleko przy swoim domu jakąś przezroczystą materię, która kształtem przypomina ludzkie ciało.
- Mama?
Użytkownikowa rywalizacja | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
|